Do 15 października potrwa przerwa w procesie Julii Tymoszenko, oskarżonej o malwersację podczas kierowania firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), która handlowała m.in. gazem. Taką decyzję podjął sędzia Konstantin Sadowski ze względu na nieobecność byłej premier.

Prokuratura zarzuca Tymoszenko "uchylanie się od spłaty podatków na sumę przekraczającą 4,7 mln hrywien (ok. 1,95 mln złotych), kradzież oraz próbę kradzieży środków budżetowych drogą wyłudzenia ponad 25 mln hrywien (ok. 10,4 mln złotych) w ramach zwrotu podatku VAT, fałszowanie dokumentów służbowych, a także uchylanie się od spłaty 681 tys. hrywien (ok. 283 tys. złotych) podatku dochodowego". Tymoszenko, która obecnie leczy się w szpitalu w Charkowie na przewlekłe schorzenie kręgosłupa, odmawia udziału w rozprawie dotyczącej JSEU.

Dzisiaj w pobliżu sądu zebrali się zwolennicy i przeciwnicy byłej premier. Oddziela ich kordon milicji. Według oficjalnych danych, w obu demonstracjach bierze łącznie udział około dwóch tysięcy ludzi. Zwolennicy Tymoszenko przyszli z flagami jej partii "Batkiwszczyna", a przeciwnicy z transparentami: "Złodziej powinien siedzieć w więzieniu".

Była najważniejszą konkurentką Janukowycza

Julia Tymoszenko została zatrzymana w sierpniu ubiegłego roku podczas swego procesu w sprawie nadużyć, których miała się dopuścić podpisując umowy gazowe z Rosją w 2009 roku. W październiku 2011 roku została za to skazana na siedem lat więzienia. Pod koniec grudnia trafiła do żeńskiej kolonii karnej w Charkowie. W kwietniu 2012 roku przewieziono ją do szpitala, gdzie do dziś przechodzi kurację kręgosłupa.