Co najmniej 10 policjantów zostało rannych w nocnych zamieszkach w centrum Lizbony. Protestujący domagali się natychmiastowej dymisji rządu Pedra Passosa Coelho. Funkcjonariusze aresztowali kilka osób.

Do starć z policją doszło wczoraj wieczorem przed siedzibą parlamentu w Lizbonie. W prawie 3-tysięcznym tłumie przeważali młodzi członkowie tzw. ruchu oburzonych, a także bezrobotni. Manifestanci domagali się natychmiastowej dymisji rządu Pedra Passosa Coelho, a także zerwania umowy zawartej przez Portugalię z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) i Unią Europejską. 

Protestujący stworzyli kordon, którym otoczyli budynek parlamentu. W policjantów - broniących dostępu do obiektu - najpierw rzucano petardami, a następnie butelkami. Kilku protestujących po sforsowaniu barierek bezpieczeństwa pobiło się z funkcjonariuszami. Przed północą protestujący przenieśli się pod zlokalizowaną nieopodal parlamentu siedzibę premiera Portugalii, gdzie doszło do kolejnych zamieszek. W ich efekcie rannych zostało 10 naszych funkcjonariuszy. Sytuacja jednak szybko została opanowana. Udało nam się już rozpędzić tłum - poinformował rzecznik policji portugalskiej stolicy. 

Manifestanci pojawili się przed parlamentem, bo ogłoszony przez ministra finansów Vitora Gaspara projekt budżetu na 2013 rok, przewiduje m.in. drastyczne oszczędności w wydatkach publicznych, a także zwolnienia w administracji państwowej oraz podwyżkę podatków. W zawartej w maju ubiegłego roku umowie kredytowej Portugalia w zamian za 78 mld euro pomocy ze strony MFW i UE zobowiązała się do naprawy swoich finansów publicznych oraz surowego programu oszczędnościowego.