Sporych emocji dostarczył jeden z sobotnich pojedynków rozgrywanych w ramach 11. kolejki Primera Division, w którym Sevilla FC podejmowała lidera rozgrywek Real Madryt. Dowodzeni przez Manolo Jimeneza gospodarze wygrali pewnie 2:0, a kluczowe dla losów spotkania okazały się dwie minuty pierwszej połowy meczu.

Pierwsza połowa spotkania to nieoczekiwanie okres bardzo dobrej gry gospodarzy, którzy potrafili się przeciwstawić będącym na fali podopiecznym Bernda Schustera. Najpierw 19. minucie meczu prowadzenie prowadzonym przez Manolo Jimeneza piłkarzom Sevilli dał Seydou Keita, który wykorzystał dobrą akcję Sevilli. Dwie minuty później było już 2:0, a tym razem Ikera Casillasa pokonał Luis Fabiano.

Podopiecznych Bernda Schustera te dwie stracone bramki wyraźnie wybiły z rytmu, ale mimo to przez dalszą część pierwszej połowy meczu dążyli do odrobienia strat. Niestety jednak z marnym skutkiem, a jedyną dobrą okazję z której mogła paść bramka miał Brazylijczyk Robinho, jednak jego strzał pewnie obronił Andres Palop. Sevilla pokazała w pierwszych 45 minutach, że kryzys w zespole wyraźnie mija.

W drugiej połowie spotkaniu podopieczni Manolo Gimeneza skutecznie utrudniali rywalom przedostanie się pod własną bramkę bardzo dobrze się broniąc. Królewscy nie mogli stworzyć sobie dogodnych sytuacji do strzelenia bramki, a do tego przez większość część drugiej połowy meczu grali w dziesiątkę, po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Sergio Ramos.

Podopieczni Bernda Schustera wyraźnie nie mieli pomysłu na to jak odrobić straty, a w dodatku Sevilla grała zdecydowanie lepiej taktycznie. Prowadząc 2:0 nie musiała atakować, a zwycięstwo z każdą upływającą minutą było coraz bliżej. W efekcie na Estadio Sanchez Pizjuan doszło do sporej niespodzianki. Może wynik nie jest dla niektórych aż taką niespodzianką, ale słaba postawa Królewskich na pewno tak.

Sevilla FC - Real Madryt 2:0 (2:0)

1:0 Keita 19'

2:0 Luis Fabiano 21'

(ASInfo)