Szef tureckiego rządu Recep Tayyip Erdogan zganił Radę Bezpieczeństwa ONZ za bierność wobec wojny domowej Syrii. Stwierdził, że powtarza ono błędy, które doprowadziły do masakry w Srebrenicy w lipcu 1995 roku.

Mimo naszych wszelkich wysiłków Rada Bezpieczeństwa ONZ nie interweniuje w tragedię ludzką, która trwa w Syrii przez 20 miesięcy - powiedział Erdogan na konferencji w Stambule. Dodał, że taka postawa daje siłom reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada zielone światło do zabijania setek ludzi każdego dnia.

Turcja przewodzi apelom o interwencję w Syrii, domaga się też utworzenia stref zakazu lotów, które miałyby powstrzymać ataki z powietrza prowadzone przez siły Asada. Mimo tych wszystkich działań trudno spodziewać się jakiegoś zdecydowanego działania ze strony ONZ. Chiny stoją na stanowisku, że kryzys w Syrii powinni rozwiązać sami Syryjczycy, a Rosja twierdzi, że Asad wciąż cieszy się w swoim kraju dużym poparciem. Z kolei kraje zachodnie nie chcą podejmować żadnej operacji militarnej, która mogłaby doprowadzić do wybuchu regionalnej wojny na tle religijnym.

Erdogan oświadczył, że system, który umożliwia jednemu lub dwóm krajom zablokowanie interwencji w tak poważny kryzys humanitarny jak walki w Syrii jest z gruntu niesprawiedliwy. Dodał, że konflikt w kraju rządzonym przez Baszara Asada przejdzie do historii jako fiasko ONZ, podobnie jak Srebrenica.

Walki w Syrii nasiliły się w ostatnich dwóch miesiącach, ale żadna ze stron nie zdołała uzyskać wyraźnej przewagi. Konflikt kosztował już życie ponad 30 tys. ludzi.