9,99 euro za litr benzyny – taką cenę zobaczyli klienci na stacji paliwowej w niemieckim Filderstadt. Na koncerny - nie tylko na ten, do którego należy to miejsce - sypią się teraz gromy. Kierowcy i rząd grzmią, że ogłaszanie przed Wielkanocą, że w święta zabraknie paliwa, było sianiem paniki.

Zamiast straszyć kierowców, koncerny powinny zatroszczyć się o pełne zbiorniki na stacjach - nie kryje oburzenia Peter Ramsauer, niemiecki minister transportu. Sieci paliwowe ostrzegały i rzeczywiście - w Wielkanoc w kilku miejscach pojawiły się na dystrybutorach napisy „puste”. W Filderstadt, nim zasoby się wyczerpały, niebotycznie urosła cena, która miała zniechęcić kierowców.

"To jest po prostu bezczelne" - reagowali kierowcy. Przynajmniej dwie osoby zatankowały najdroższą benzynę świata, ale koncern Esso zwrócił im pieniądze.

To już graniczy z gospodarką planową z czasów socjalizmu. Wielkie firmy nie powinny mieć problemu z dostosowaniem podaży do popytu. - uważa Peter Mayer, szef ADAC - największego niemieckiego automobilklubu.

Branża paliwowa tłumaczy gigantyczną podwyżkę tym, że w święta nie mogą jeździć cysterny i że jest coraz cieplej, więc trzeba szykować inne mieszanki paliw. Poza tym trzeba jeszcze wymienić asortyment na stacjach na letni (np. płyny do szyb).

Niemiecka wiosna na drogach pozazdrościła chyba polskiej zimie i też postanowiła zaskoczyć.