Z ogromnym pożarem luksusowego jachtu, zacumowanego w porcie w Torquay w Anglii, walczyli dziś strażacy. Jak informują media, konieczna była ewakuacja pobliskich plaż. Zamknięto także kilka ulic w okolicy.

Policja, o pożarze ok. 26-metrowego superjachtu Princess Pier w porcie w Torquay w południowo-zachodniej Anglii, została poinformowana około południa czasu lokalnego.

Jeden ze świadków zdarzenia Joseph Barlow powiedział BBC, że usłyszał głośny hałas, a potem zobaczył, że ogień przemieszcza się w kierunku pobliskiej plaży.

Usłyszałem huk przypominający wystrzał z pistoletu. Następnie pojawił się wielki pióropusz czarnego dymu - powiedział.

Wtedy - jak mówi - zobaczył pożar wydobywający się z łodzi. Podkreślił, że wkrótce po przybyciu strażaków, teren został odgrodzony przez policję.

Reporterka BBC Devon Louise Mitchell powiedziała, że widać było ogromne płomienie, unoszące się w powietrze. Pióropusz dymu był wielki - dodała.

Policjanci przekazali, że płonący jacht zerwał się z cumy. Na szczęście pożar został ugaszony.

Jak podaje Reuters, cytując straż pożarną, w zbiornikach jachtu było ok. 8 tys. litrów oleju napędowego. Funkcjonariusze zdecydowali się więc ewakuować ludzi z pobliskich plaż. Zamknięto także kilka okolicznych ulic.

Policja zaapelowała również do okolicznych mieszkańców, aby zamykali drzwi i okna "ze względu na poziom dymu i oparów".

Jak podaje Reuters, nikt nie został ranny. Nie przekazano, kto jest właścicielem jachtu. The Guardian poinformował natomiast, że luksusowa łódź warta była 6 mln funtów. 

Śledztwo wyjaśni, co było przyczyną pożaru.