William Moldt zaginął bez śladu pewnego jesiennego wieczoru 1997 roku. Miał wtedy 40 lat. Teraz został odnaleziony dzięki… Google Earth.

William Moldt miał 40 lat, kiedy wieczorem 7 listopada 1997 roku udał się na drinka do baru w Lantana na Florydzie w USA. Około godziny 21:30 zadzwonił do swojej dziewczyny, że wkrótce będzie w domu.

Około 23:00, po wypiciu kilku drinków, opuścił pub i wsiadł do auta. Potem ślad po nim się urwał, a jego losy były do teraz nieznane.

Rozwiązanie zagadki zaginięcia 40-latka nadeszło w sierpniu.

Pewien Amerykanin serfował w internecie i przyglądał się okolicy swojego domu na Google Earth. Oglądając zdjęcia satelitarne, zauważył w wodzie pobliskiego stawu przypominający wyglądem samochód cień. Opowiedział o tym sąsiadowi, który mieszkał tam od wielu lat. Ten z kolei powiadomił policję.

Służby wyciągnęły ze stawu wrak samochodu. W środku był ludzki szkielet - jak się okazało, były to szczątki zaginionego Williama Moldta. Według policji, prawdopodobnie 22 lata temu mężczyzna w drodze powrotnej do domu stracił panowanie nad kierownicą, jego auto wpadło do stawu, a kierowca utopił się.