Na portugalskiej Maderze, popularnym kierunku wakacyjnych wypraw, turystyka przybiera niebezpieczne oblicze. Pomimo wyraźnych zakazów, urlopowicze - w tym Polacy - nie wahają się przekraczać ogrodzeń, by dostać się na zamknięte po zeszłorocznych pożarach szlaki. Lokalne media alarmują, że takie zachowania stają się coraz bardziej powszechne, a konsekwencje mogą być poważne.

Regionalna telewizja RTP Madeira podaje, że ignorowanie zakazów naraża turystów nie tylko na wysokie kary finansowe, ale przede wszystkim na ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia.

Jednym z miejsc, które przyciąga turystów mimo zakazów, jest Vereda do Pico do Areeiro - szlak prowadzący na jeden z centralnych szczytów wyspy, Areeiro. Nagrania i filmy opublikowane w internecie pokazują, że wśród osób łamiących przepisy dominują cudzoziemcy, w tym obywatele Polski.

Śmierć niemieckiego turysty

Tragiczny wypadek miał miejsce na tym szlaku w czwartek, kiedy to niemiecki turysta spadł w ponad 200-metrową przepaść, próbując zrobić sobie zdjęcie na stromym zboczu. Mężczyzna zginął.

Tego samego dnia na wschodzie Madery, na szlaku Ponta de Sao Lourenco, polska turystka doznała urazu nogi. Nie jest jednak jasne, czy do wypadku przyczyniła się nieostrożność wczasowiczki.

Od stycznia na Maderze obowiązują surowe kary za uruchomienie akcji ratunkowej spowodowanej nieodpowiedzialnym zachowaniem turystów. Koszty takiej akcji, w tym wynajem śmigłowca, praca pilotów i ratowników, mogą przekroczyć nawet 1200 euro za godzinę.