Nadzwyczajne siły francuskiej policji tropią sprawcę krwawej strzelaniny w paryskiej redakcji dziennika „Liberation”. We francuskiej stolicy i na jej przedmieściach zatrzymano już – a następnie wypuszczono – ponad 50 mężczyzn, którzy przypominali wyglądem napastnika.

Fotoreporter, który został postrzelony w brzuch i klatkę piersiową przez uzbrojonego w karabin napastnika w siedzibie redakcji "Liberation", znajduje się w stanie ciężkim w szpitalu. Przeszedł operację, bo jedna z kul trafiła go tuż koło serca.

27-latek, którego nazwiska nie ujawniono, pracował jako wolny strzelec. Po raz pierwszy przyszedł do redakcji "Liberation" krótko przed strzelaniną.

Wiadomo, że około 40-letni sprawca ataku oddal później trzy strzały w stronę siedziby banku Societe Generale w podparyskiej dzielnicy biznesu La Defense, a następnie wziął za zakładnika przypadkowego kierowcę, który zawiózł go na paryskie Pola Elizejskie. Zorganizowana tam obława policyjna, w której uczestniczyły helikoptery, nie przyniosła jednak rezultatów. Według funkcjonariuszy, ten sam mężczyzna trzy dni temu próbował zastrzelić redaktora naczelnego informacyjnej stacji telewizyjnej BFM TV, ale zaciął mu się karabin. Miał wtedy powiedzieć: Następnym razem nie ujdzie ci na sucho! Jeszcze o mnie usłyszycie!

Nie wiadomo, gdzie może się napastnik może się teraz znajdować. Mógł na Polach Elizejskich wsiąść w ekspresowa kolejkę RER i bardzo szybko opuścić Paryż. Nie wiadomo też, jakie były powody jego działań.

Policja opublikowała zdjęcia poszukiwanego pochodzące z nagrań zrobionych przez kamery monitorujące siedzibę BFM TV oraz perony paryskiego metra. Widać na nich raczej dobrze zbudowanego mężczyznę w ciemnych okularach i w czarnej czapce z daszkiem. Funkcjonariusze apelują do wszystkich osób, które są w stanie pomoc w ustaleniu tożsamości napastnika lub wiedzą, gdzie może się on znajdować, o natychmiastowe skontaktowanie się z policją.