Jeden z kluczowych świadków ws. impeachmentu Donalda Trumpa, pochodzący z ZSRR biznesmen Lev Parnas potwierdza wrześniowe doniesienia Onetu. W wywiadzie udzielonym TV MSNCB stwierdził, że prezydent USA nie przyleciał do Polski, ponieważ chciał uniknąć spotkania z Zełenskim. Natomiast huragan był tylko wygodną wymówką.

Lev Parnas jest jedną z kluczowych postaci, które doprowadziły do impeachmentu Trumpa w związku z aferą ukraińską. To pochodzący z ZSRR biznesmen, który od lat mieszka w USA. Dzięki znajomości z Rydym Giulianim włączył się w kampanię prezydencką Trumpa, szukając haków na jego przeciwników.

W toku postępowania Parnas został aresztowany przez FBI. Był również kluczową postacią w zablokowaniu wsparcia militarnego dla Ukrainy, do czasu, aż jej władze nie zaczną zbierać haków na najgroźniejszego rywala Trumpa - Joe Bidena.

"Trump nie przyjechał, bo był wściekły"

Parnas udzielił szeroko komentowanego w amerykańskich mediach wywiadu dla stacji TV MSNBC. Biznesmen zaprzecza w nim słowom Trumpa, który twierdzi, że nie miał pojęcia o ewentualnych działaniach podejmowanych przez swoich współpracowników na Ukrainie.  "Trump o wszystkim wiedział" - twierdzi Parnas.

W dotyczącym wizyty w Polsce fragmencie wywiadu Parnas mówi: "Trump miał się spotkać z Zełenskim w Polsce, ale potem użył huraganu jako wymówki i nie przyjechał, bo był wściekły, że Zełenski wciąż nie ogłosił, że zaczną szukać (haków na rodzinę Joego Bidena - red.)".

Prowadząca wywiad Rachel Maddow pyta: "Skąd pan wie, że huragan był tylko pretekstem?". "Bo każdego dnia rozmawiałem o tym z Rudym (Giulianim- red)" - odpowiada Parnas.

We wrześniu ub.r. Onet podał, że Donald Trump odwołał swoją wizytę w Polsce, która miała odbyć się  z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej dlatego, że chciał uniknąć spotkania z prezydentem Ukrainy. Zełenski był również zaproszony na odbywające się 1 września  obchody. Biały Dom jako oficjalny powód odwołania wizyty podał zbliżający się do wybrzeży USA huragan.