Ponad miliard ludzi, czyli prawie siódma część mieszkańców globu, będzie w kwietniu wybierało swoich przywódców i parlamenty. Nigdy dotąd jednego miesiąca aż tyle osób nie głosowało w wyborach. Tegoroczny kwiecień przejdzie do historii jako rekordowy.

Demokratyczny rekord będzie głównie zasługą Indii, gdzie w rozpoczynających się jutro wyborach parlamentarnych może wziąć udział 815 mln obywateli. W środę, 9 kwietnia, wybierać swoich posłów pójdzie prawie 200 mln Indonezyjczyków.

O ile prawie półtoramiliardowe Indie dumnie nazywają siebie największą (prawidłowej powinno być - najludniejszą) demokracją świata, to Indonezja z 250 mln osób rości sobie prawo do trzeciego miejsca na podium, zaraz po USA (ok. 320 mln).

Bicie demokratycznego rekordu rozpoczęli Afgańczycy, których 12 mln wybierało wczoraj prezydenta. Dziś dołączyło do nich 7,5 mln wyborców na Węgrzech, gdzie odbywają się wybory do parlamentu. Trzynastego kwietnia prezydenta i posłów wybierać będzie prawie milion obywateli zachodnioafrykańskiej Gwinei-Bissau, upadłego państwa w zachodniej Afryce, wstrząsanego nieustannymi zamachami stanu i przerobionego przez południowoamerykańskiej narkotykowe kartele na główną bazę przeładunkową szmuglowanej do Europy kokainy.

Cztery dni później, 17 kwietnia, prezydenta wybierać będzie 21 mln Algierczyków, a ostatniego dnia kwietnia karnawał demokracji zakończą Irakijczycy, którzy w liczbie 18 mln również wybierać będą swojego szefa państwa. 

(mal)