Do niedawna parias Europy, objęty sankcjami, i - jak sam o sobie mówi - "ostatni dyktator Europy" znalazł się w centrum uwagi, w towarzystwie prezydenta Francji, czy kanclerz Niemiec. Chodzi o białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, u którego toczyły się negocjacje w sprawie Ukrainy.

Łukaszenka może na tym wiele zyskać, bo jesienią na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. Wygra je znowu, co już sam zapowiedział. Europie trudno będzie, tak jak przed laty, oskarżyć go o sfałszowanie głosowania, tym bardziej, że białoruski prezydent jest obecnie trochę antyputinowski i trochę prozachodni. Potwierdza to nagranie dialogu z ukraińskim prezydentem po zakończeniu rozmów w Mińsku, które wypłynęło do internetu. 

On nie gra uczciwie, prowadzi brudną grę - mówi Poroszenko. Wiem, wiem, wszyscy to zrozumieli - odpowiada białoruski prezydent.

Z nagrania wynika, że chodzi o gospodarza Kremla. Jak komentuje nasz korespondent w Moskwie, Aleksander Łukaszenka nie porzuci Putina, ale chciałby być pomostem między Europą a Rosją.