Zmarł 18-latek ranny podczas strzelaniny w szkole w miejscowości Highlands Ranch na południe od Denver w stanie Kolorado. Według lokalnych służb większość z pozostałych siedmiu rannych uczniów jest w stanie krytycznym.

We wtorek po południu czasu lokalnego, uzbrojeni w broń dwaj uczniowie, weszli do szkoły i otworzyli ogień. Rannych zostało osiem osób.

Podczas strzelaniny nie ucierpiał żaden z nauczycieli. Nastolatkowie nie atakowali też innych pracowników placówki. Strzelali do swoich kolegów. Podczas ataku w szkole przebywało około 1800 uczniów.

Napastnicy zostali złapani. Na razie funkcjonariusze nie chcą informować o możliwych powodach ataku, twierdząc, że jest na to za wcześnie. Uczniowie, którzy weszli do szkoły z bronią nie byli wcześniej znani policji.

"Prezydent monitoruje sytuację"

Biały Dom poinformował, że prezydent Donald Trump "na bieżąco monitoruje sytuację". Nasze modlitwy są z ofiarami, członkami rodzin i wszystkimi osobami dotkniętymi dzisiejszą strzelaniną - powiedział rzecznik Białego Domu.

Szkoła, w której doszło do strzelaniny, położona jest zaledwie 10 km od miejscowości Littleton, gdzie 20 lat temu w tamtejszym liceum dwaj uczniowie zastrzelili 12 rówieśników i nauczyciela. Potem popełnili samobójstwo.

Agencje przypominają także, że przed tygodniem w strzelaninie na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Charlotte zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne. Sprawcą był 22-letni student tej uczelni.