Czesi dziś i jutro wybierają nowego prezydenta, który przez najbliższe lata zajmie kancelarię w Zamku na Hradczanach. A kandydatów mają niezwykle interesujących. Dla Polaków druga tura wyborów to niemal starcie jak z czeskiego filmu - narodowy lewicowiec z zacięciem antyimigranckim Milosz Zeman stanął naprzeciw prounijnego konserwatysty i politycznego debiutanta Jirziego Drahosza. I jest spora szansa, że niedoświadczony profesor chemii pokona człowieka, który w Czechach piastował najważniejsze funkcje.

Jeszcze na początku roku analitycy zakładali, że Zeman bez większych problemów odniesie zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Populista swoją kampanię skupił na antyimgiranckiej retoryce. Wróżono, że zdobędzie około 50 proc. głosów. Tymczasem Zeman poniósł "porażkę" - zdobył 38 proc.

Zeman wygrał prawie w każdym czeskim okręgu. Przeciwko niemu zagłosowali jedynie wyborcy mieszkający w Pradze i okolicach. I nie dziwota, gdyż przez lata prezydent wykpiwał "praską inteligencję" i zdecydowanie bardziej dbał o wyborców z mniejszych miejscowości. Jak na złość Zemanowi, prawie wszyscy kandydaci z pierwszej tury wyborów postanowili wesprzeć Drahosza, a za nimi poszli ich wyborcy. Rezultatem tych decyzji był ostatni przedwyborczy sondaż - Drahosz 47 proc., Zeman 43 proc.

Mimo tego zaskakującego wyniku, to Zeman wciąż ma sporą szansę, by wyjść na prowadzenie. Te niezdecydowane 10 proc. to są ludzie o niższym wykształceniu,  niskim statusie materialnym, pochodzący z prowincji, a więc wyborcy prezydenta Zemana - mówi RMF FM dziennikarz Filip Harzer z portalu czeskiego radia iRozhlas.cz. Dodatkowo pierwsza debata Zeman-Drahosz wypadła raczej na korzyść urzędującego prezydenta, choć krytykowano sposób moderowania dyskusji. Komentatorzy mówią, że prowadzący był słaby, nie prowadził tej debaty. Prowadził ją Zeman. Jirzi Drahosz był też bardzo zdenerwowany, a tematy, które podjęła telewizja, były wygodniejsze dla Zemana - mówi Harzer. Druga, czwartkowa debata nie wyłoniła zwycięzcy i dotyczyła głównie polityki zagranicznej.

Silny przywódca i jego "bonmociki"

73-letni Milosz Zeman to doświadczony polityk - były premier - który idealnie wpisuje się w popularny obecnie model przywódcy państwa w Europie Środkowej: konserwatywny światopoglądowo, antyimigrancki, niechętny wobec Unii Europejskiej, za to wyciągający rękę do biedniejszej części społeczeństwa. Zeman stosuje nacjonalistyczną retorykę, on prezentuje idee tej części społeczeństwa, która uważa, że politycy ich nie słuchają. On bardzo dobrze potrafi z tego korzystać, dokładnie wie co powiedzieć i kim są jego wyborcy - mówi Harzer. Czechów próbuje do siebie przekonać mało motywującym hasłem: "Zeman znowu".

Spore kontrowersje wzbudzają prokremlowskie i pro-chińskie sympatie Zemana. Kiedy odszedł na kilkunastoletnią emeryturę i odpoczywał w Wysoczynie, z powrotem do polityki mieli go ściągnąć właśnie ludzie powiązani z Rosją. Sam Zeman sprzeciwia się sankcjom nałożonym na Moskwę. Media przytaczały też sytuację, jak razem z Putinem żartowali sobie z "upłynniania" dziennikarzy, twierdząc że jest ich za dużo. Putin wtedy odpowiedział, że może wystarczy "zmniejszyć" ich ilość.

Czesi samego Zemana uważają za osobę złożoną i kontrowersyjną. Najbardziej problematyczne są jego wypowiedzi i żarciki, określane niekiedy "bonmociakami". Czasami mógłbym Zemana porównać do Korwin-Mikkego, ale to tylko czasami. Niektóre zdania Zemana są podobne do tych, które wypowiada Korwin-Mikke - mówi Filip Harzer. Jedna z bardziej kontrowersyjnych wypowiedzi Zemana dotyczyła wizji Czech po ewentualnym przyjęciu muzułmańskich imigrantów. Znikną piękne kobiety, ponieważ będą miały głowy obwiązane burkami i twarze zasłonięte szmatkami. Wyobrażam sobie kobiety, którym by to poprawiło wygląd, ale nie ma ich za wiele - mówił. Za te słowa Zeman został obdarowany nagrodą "Kwaśnej Żaby" za najbardziej seksistowską wypowiedź.

Problemem jest także niejasny stan zdrowia Milosza Zemana. Spekuluje się, że prezydent jest poważnie chory. On sam mówi, że ma tylko neuropatię, a tak to jest zdrowy. Komentatorzy mówią jednak, że podczas kadencji stan Zemana się pogorszył - mówi Harzer. Zeman nie stroni także od alkoholu i jest aktywnym palaczem.

Anty-Zeman

69-letni Jirzi Drahosz to z kolei konserwatywny centrysta, któremu marzy się poszerzenie współpracy z Unią Europejską. On się prezentuje jako bardzo życzliwy kandydat, taki uprzejmy, taka zmiana po tym wyrazistym stylu Zemana - mówi Filip Harzer. Chce prowadzić nieagresywny styl, chce doprowadzić urząd prezydenta z powrotem do jakiś granic konstytucyjnych - dodaje.

Dla Drahosza wybory prezydenckie to tak naprawdę polityczny debiut. Wcześniej był naukowcem, profesorem chemii. W 2009 roku stanął na czele Czeskiej Akademii Nauk. Angażował się jednak w życie polityczne - sprzeciwiał się obcięciu wydatków na akademię, krytykował niski poziom szkolnictwa.

W 2015 roku razem z innymi naukowcami podpisał się pod listem do polityków, których krytykowano za populizm i rynsztokowy język w związku z kryzysem migracyjnym. Dziś ten list jest używany przez Zemana i jego zwolenników jako rzekomy dowód na to, że Drahosz chce do Czech sprowadzić islamskich imigrantów, co nie do końca jest zgodne z prawdą. Drahosz mówi, że możemy dać radę z uchodźcami, że jesteśmy otwartym społeczeństwem, ale jest też przeciwny kwotom narzucanym przez Europę. Twierdzi, że państwa same powinny decydować, ile chcą sprowadzić migrantów - mówi Harzer z redakcji iRozhlas.cz.

Drahosz opowiada się z polityką prounijną, popiera także NATO i uśmiecha się na pomysł wprowadzenia euro, choć też mu się z tym nie spieszy. Chce rozwijać edukację, gdyż uważa, że "kreatywność to jeden z czeskich zasobów naturalnych". Przeciwnicy Drahosza zarzucają mu, że jest kompletnie niedoświadczony, więc tak naprawdę jego rządy są niepewne, a po Zemanie wiadomo, czego się można spodziewać.

To już drugie takie wybory

To już drugie bezpośrednie wybory prezydenckie w Czechach. Przed 2013 roku szefa państwa wybierał parlament. Obywatele nie są jednak nadzwyczaj zainteresowani głosowaniem - podczas pierwszej tury frekwencja wyniosła zaledwie 52 proc.

Póki co podczas kampanii nie pojawił się żaden wątek polski, tudzież związany z Grupą Wyszehradzką. To też jest dość niepewny grunt. O ile zwolennicy Zemana idee V4 raczej popierają, to inaczej może być z drugą częścią społeczeństwa. U liberalnych wyborców przeważa krytyka Grupy Wyszehradzkiej i tego, że Polska i Węgry mają skomplikowane stosunki z Unią, i mówi się, żeby Czesi byli jak Słowacy, mocno i jasno powiedzieli, że chcemy być w centrum Unii, że chcemy być tą siłą, która decyduje o Unii Europejskiej - mówi Harzer.

Lokale wyborcze zostały otwarte o godzinie 14:00 i Czesi będą mogli głosować do 22:00. W sobotę z kolei swoje głosy będą mogli oddać od godziny 08:00 do 14:00.