Uzbrojony napastnik przetrzymuje dwóch zakładników w sklepie jubilerskim w Montpellier na południu Francji. Na miejscu jest policja.

W okolicy sklepu jubilerskiego wybuchła panika, bo ludzie byli przekonani, że chodzi o kolejny atak islamskich terrorystów. Według policji chodzi jednak o napad rabunkowy. Świadkowie twierdzą, że nie słychać było na razie żadnych strzałów. Do Montpellier wysłana została interwencyjna jednostka policji z Marsylii.

Policja poinformowała też, że w Nimes kierowca próbował - z niewiadomych powodów - rozjechać na ulicy policjanta. Ten ostatni otworzył ogień. Ciężko ranny sprawca został przewieziony do szpitala - nie wiadomo czy była to próba ataku terrorystycznego.

W Paryżu – przypomnę – napastnik związany z dżihadystami, którzy w środę dokonali masakry w redakcji tygodnika „Charlie Hebdo”, przez kilka godzin przetrzymywał zakładników w sklepie koszernym. Mężczyzna zginął podczas policyjnego szturmu. Nie żyje także czworo zakładników, a stan czwórki jest krytyczny.