Była kanclerz Niemiec Angela Merkel w wywiadzie udzielonym węgierskiemu kanałowi internetowemu "Partizan" miała obarczyć Polskę oraz państwa bałtyckie współodpowiedzialnością za zerwanie relacji dyplomatycznych między Rosją a Unią Europejską - a tym samym, pośrednio, także za rosyjską agresję na Ukrainę, do której doszło kilka miesięcy później. Słowa Merkel przytoczył niemiecki dziennik "Bild". Jak się okazuje, Merkel nie wypowiedziała słów o "współwinie Polski za wojnę Putina" - to przedstawiona przez dziennik "Bild" interpretacja jej wypowiedzi.



  • W wywiadzie dla węgierskiego "Partizan" Merkel stwierdziła, że w czerwcu 2021 r. Polska i państwa bałtyckie zablokowały jej propozycję nowego formatu rozmów UE-Rosja, co - jej zdaniem - zerwanie dialogu i utrudniło powstrzymanie inwazji Putina.
  • Niemiecki "Bild" przedstawił to jako obwinianie Polski za wojnę Putina, lecz sama Merkel nigdy nie użyła takiego sformułowania - to interpretacja gazety.
  • Była kanclerz podkreśliła też, że brak osobistych spotkań z powodu pandemii COVID-19 przyczynił się do radykalizacji Rosji; jej słowa skrytykowali m.in. Adam Bielan.
  • Sprawdź najważniejsze newsy na stronie głównej RMF24.pl już teraz

W rozmowie Angela Merkel odniosła się do wynegocjowanego przez siebie w 2015 roku porozumienia mińskiego, które "nie było doskonałe", ale pomogło ustabilizować sytuację po aneksji Krymu i konflikcie w Donbasie.

Była kanclerz miała powiedzieć, że porozumienie z Mińska z 2015 roku "doprowadziło do pewnego uspokojenia i dało Ukrainie możliwość, by zebrać siły i stać się innym krajem". W połowie 2021 roku dostrzegła jednak zmianę nastawienia Kremla:

W czerwcu 2021 roku poczułam, że Putin nie traktuje już poważnie porozumienia mińskiego. Dlatego chciałam nowego formatu, w którym moglibyśmy rozmawiać z Putinem bezpośrednio jako Unia Europejska.

Jednak, jak miała stwierdzić, nie wszystkie państwa członkowskie UE poparły jej pomysł, obawiając się, że jedność wewnątrz Unii w sprawie Rosji się rozsypie (wypowiedź za "Bildem"): 

Przeciwko [mojej propozycji] były przede wszystkim państwa bałtyckie, ale także Polska. Te cztery kraje bały się, że nie będziemy mieli wspólnej polityki wobec Rosji - przytoczył jej słowa niemiecki "Bild".

Była kanclerz połączyła to z wydarzeniami sprzed rozpoczęcia inwazji:

W każdym razie do tego [nowego formatu rozmów] nie doszło. Potem odeszłam z urzędu i rozpoczęła się agresja Putina.

Niemiecki dziennik "Bild" zauważył, że agresja Putina przeciwko Ukrainie nie rozpoczęła się po jej odejściu z urzędu, lecz trwała nieprzerwanie - a od wiosny 2021 roku Rosja prowadziła masowe przerzuty wojsk, przygotowując się do pełnoskalowej inwazji.

Merkel: Koronawirus też przyczynił się do wojny

Była kanclerz w wywiadzie miała powtórzyć swoją tezę, że pandemia Covid-19 wpłynęła na decyzję Putina o napaści na Ukrainę. Putin nie wziął udziału w szczycie G20 w 2021 roku, bo tak obawiał się pandemii koronawirusa. Nie mogliśmy się już spotykać, ponieważ Putin bał się pandemii koronawirusa - stwierdziła.

Jej zdaniem brak bezpośrednich rozmów utrudnił osiąganie kompromisów. Jeśli nie można się spotkać i twarzą w twarz rozmawiać o różnicach zdań, nie znajduje się też nowych kompromisów. (...) Wideokonferencje nie wystarczały. Dlatego koronawirus spowodował, że Rosja tak bardzo się zradykalizowała i ostatecznie zaatakowała Ukrainę - powiedziała Merkel.

Niemiecki dziennik podkreślił, że Angela Merkel przedstawiła w tym wywiadzie własną interpretację wydarzeń, które poprzedziły wojnę. Według niej odrzucenie unijnego dialogu z Putinem przez Polskę i państwa bałtyckie doprowadziło do zerwania kontaktów dyplomatycznych między Rosją a UE - co z kolei, w jej opinii, otworzyło drogę do agresji.

Taka interpretacja pomija faktyczną, długofalową agresję Rosji wobec Ukrainy, która trwała już w czasie jej urzędowania.

"Angela Merkel ma krew na rękach"

Słowa Angeli Merkel skomentował w Porannej rozmowie w RMF FM Adam Bielan. Jak powiedział, jest to "skandaliczna wypowiedź".

Gdyby nie działalność Angeli Merkel i dokończenie budowy Nord Stream 1 i kontynuowanie budowy Nord Stream 2, nie byłoby wojny na Ukrainie. Gdyby nie Angela Merkel, nie byłoby wojny na Ukrainie. Angela Merkel ma krew na rękach i powinna milczeć - powiedział Bielan.

Pytany, czy jej słowa mają dziś jakiekolwiek znaczenie, stwierdził, że tak.

Świadczy o tym sam fakt, że dyskutujemy o jej słowach. Chciałbym też posłuchać słów Donalda Tuska, którego Merkel była protektorem. Dzięki niej zrobił karierę międzynarodową w Europie - to była jej osobista decyzja, że został szefem Rady Europejskiej.

Podkreślił jednak, że PiS od samego początku uważało, że polityka Unii Europejskiej wobec Rosji jest błędna.

Tak nie uważał Donald Tusk - on robił własny reset w latach 2007-2013. My uważaliśmy, że to jest polityka, która doprowadzi do wojny. I tak się stało.

Merkel nie wypowiedziała słów o "współwinie Polski za wojnę Putina"

Jak się okazuje, Angela Merkel nie wypowiedziała słów o "współwinie Polski za wojnę Putina" w rozmowie z węgierskim kanałem internetowym Partizan. To przedstawiona przez dziennik "Bild" interpretacja jej wypowiedzi, że w 2021 r. Warszawa i kraje bałtyckie były przeciwne jej pomysłowi "nowego formatu" rozmów między UE a Rosją.

Omówienie wywiadu Merkel dla Partizana niemiecka gazeta opatrzyła na swoim portalu tytułem "Wybuchowy wywiad: Merkel obarcza Polskę współwiną za wojnę Putina".

Następnie dziennik pisze, że była kanclerz w rozmowie "obwiniła Polskę i państwa bałtyckie o zerwanie stosunków dyplomatycznych między Rosją a UE, a tym samym pośrednio o rosyjską wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie, która rozpoczęła się kilka miesięcy później". W rzeczywistości takie słowa w wywiadzie nie padły.

W dostępnej w serwisie YouTube rozmowie z węgierskim dziennikarzem była liderka niemieckich chadeków powiedziała, że w czerwcu 2021 roku odniosła wrażenie, że Putin "nie traktuje już porozumienia mińskiego (które miało uregulować konflikt w Donbasie) poważnie"

Jak dodała, z tego powodu wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem "chciała nowego formatu", by "bezpośrednio jako UE rozmawiać z Putinem".

Ale nie wszyscy to poparli. Przede wszystkim państwa bałtyckie i Polska były przeciwne, bo obawiały się, że nie ma wspólnej polityki wobec Rosji. Moim zdaniem powinniśmy właśnie nad taką wspólną polityką pracować. (...). Potem ustąpiłam ze stanowiska, a następnie rozpoczęła się agresja Putina - wspominała Merkel.

PAP skierowała do biura byłej kanclerz prośbę o rozwinięcie tej wypowiedzi wraz z pytaniem, czy podziela interpretację jej słów zaprezentowaną przez "Bilda".

Angela Merkel była kanclerzem Niemiec od listopada 2005 r. do grudnia 2021 r. W 2024 r. ukazały się jej wspomnienia zatytułowane "Wolność. Wspomnienia 1954-2021". Obecnie jest na emeryturze, choć czasem zabiera głos w publicznych debatach.