Międzynarodowy skandal wywołały niepoprawne politycznie komentarze prowadzących brytyjski program "Top Gear". Telewizja BBC otrzymała skargę dyplomatyczną od ambasadora Meksyku po tym, jak prezenterzy podzielili się na antenie uwagami na temat samochodu wyprodukowanego w tym kraju.

Jeśli auta odzwierciedlają narodowe cechy producenta, to to na pewno jest leniwe i gapi się na kaktusa - ta głęboka analiza padła z ust Richarda Hammonda. Niewiele później w programie Jeremy Clarkson dorzucił swoje trzy grosze, twierdząc, że chętnie zostałby Meksykaninem, bo mógłby wówczas spać cały dzień. Potem jeszcze żartował, że nikt z ambasady meksykańskiej nie złoży skargi, bo wszyscy zasnęli przy telewizorach.

I tu Clarkson się pomylił. Na drugi dzień po emisji programu ambasador Meksyku w Londynie skierował do BBC specjalne pismo, w którym zaprotestował przeciwko szerzeniu tak prymitywnych stereotypów.