"Reakcja na ubiegłotygodniowy zamach w Mińsku ze strony niektórych państw oraz dyplomatów pracujących na Białorusi jest papierkiem lakmusowym ich postawy wobec naszego kraju " - powiedział prezydent Białorusi. Słowa te padły w trakcie spotkania z ambasadorem Azerbejdżanu.

Wydaje mi się, że zagraniczni ambasadorzy na Białorusi wyraźnie rozdzielili się na dwa obozy: pierwszy to ambasadorzy, którzy lubią nasz kraj i naród, którzy życzą im dobrze i życzliwie przyjmują niepodległe państwo białoruskie - powiedział Łukaszenka, podkreślając, że należy do nich azerbejdżański dyplomata.Jednak "są i inni ambasadorzy, i o nich nie chce się mówić" - zauważył. Nie rozumiem, jak w trudnej chwili cywilizowane i demokratyczne państwa - a one pretendują do takich - nie wyraziły słowa współczucia narodowi białoruskiemu - dodał.

To właśnie naród białoruski, który dzielnie walczył z faszyzmem, szczególnie ucierpiał. Co byłoby, gdyby nie nasze narody, które złamały kręgosłup temu monstrum - faszyzmowi? Wciąż jeszcze żyje pokolenie, które dobrze to pamięta - kontynuował Łukaszenka. Stanowisko poszczególnych krajów i ambasadorów to papierek lakmusowy, ale Bóg z nimi - dodał.

Nie wskazał przy tym, o jakie państwa chodzi, ale zauważył, że media białoruskie "bardzo wyraźnie pokazały ich stanowisko".

Białoruskie media, oficjalne informując po zamachu o kondolencjach składanych przez państwa świata, podkreślały szczególnie reakcję krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Telewizja państwowa pokazała złożenie na miejscu tragedii kwiatów przez ambasadorów Rosji i Wenezueli.

Informowano o kondolencjach złożonych przez króla Hiszpanii, podkreślano, że konsultacji w śledztwie udzielali eksperci z Izraela. Na jednym z kanałów pokazano reportaż z Białegostoku, w którym jego mieszkańcy wyrażali współczucie Białorusi z powodu zamachu, w którym zginęło 13 osób.

Jednocześnie w niedzielnym programie publicystycznym "W centrum uwagi" pojawiły się zarzuty o "brak reakcji" ze strony Europy i sonda uliczna, w której Białorusini oceniali postawę Zachodu wobec ich kraju. "Czym gorzej u nas, tym lepiej Zachodowi" - mówił jeden z zapytanych przechodniów.

Ostrą reakcję w mediach państwowych wywołało sformułowanie "przypuszczalny atak terrorystyczny" w potępiającym zamach komunikacie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Białoruska telewizja państwowa podkreśliła, że słowo "przypuszczalny" umieszczono w komunikacie na sugestię USA. W niedawnym zamachu w mińskim metrze zginęło 13 osób.