Wybór między mną a Emmanuelem Macronem jest wyborem cywilizacyjnym – oświadczyła kandydatka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen po ogłoszeniu wstępnych wyników niedzielnej pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji. Oboje zmierzą się w drugiej turze 24 kwietnia.

Le Pen obiecała stworzenie projektu federacyjnego dla UE.

Od waszego głosu zależeć będą decyzje polityczne najbliższej pięcioletniej kadencji, które jednak w rzeczywistości zobowiążą Francję na następne 50 lat - stwierdziła Le Pen, obiecując, że "uporządkuje Francję w ciągu pięciu lat". Wezwała "wszystkich, którzy dzisiaj nie głosowali na Emmanuela Macrona", aby się do niej przyłączyli.

Le Pen podkreśliła, że "Francuzi muszą dokonywać własnych wyborów". Obiecała stworzenie projektu federacyjnego dla UE i wielkiej "unii narodowej i ludowej" we Francji, wskazując na konieczność ograniczenia imigracji. Opowiedziała się natomiast za organizowaniem referendów oraz tworzeniem dużych i ambitnych projektów gospodarczych i ekologicznych.

Tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników przegrani kandydaci - republikanka Valerie Pecresse, socjalistyczna mer Paryża Anne Hidalgo, szef Koalicji Zielonych Yannick Jadot oraz komunista Fabien Roussel - zadeklarowali swoje poparcie dla ubiegającego się o reelekcję prezydenta Macrona. Szef Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon zaapelował, aby nie głosować na skrajną prawicę i Le Pen.

Prawicowy publicysta Eric Zemmour wezwał, by głosować na Le Pen. Zapowiedział również utworzenie nowej partii politycznej po wyborach.

Według wstępnych, częściowych rezultatów, po zliczeniu 97 proc. oddanych głosów, najwięcej głosów - 27,6 proc. - w pierwszej turze otrzymał ubiegający się o reelekcję Emmanuel Macron. Na drugim miejscu znalazła się liderka skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen z poparciem na poziomie 23,4 proc. Trzecie miejsce zajął szef Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon z 21,9 proc. głosów.