Po pół roku pracy i przesłuchaniu 250 świadków, brytyjski sąd wydał werdykt w sprawie śmierci księżnej Diany i jej przyjaciela Dodiego al-Fayeda. Według ławy przysięgłych do wypadku w paryskim tunelu 11 lat temu doprowadziła szaleńcza jazda pijanego kierowcy limuzyny i obecność fotoreporterów, którzy ścigali samochód księżnej. Sąd ustalił też, że Diana i Dodi nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa.

Werdykt londyńskiego sądu to cios dla zwolenników spiskowych teorii. Wyrok obala również tezę ojca Dodiego, na polecenie którego wszczęto sądowe dochodzenie. Egipski milioner Mohammed al-Fayed sugerował bowiem, że Dianę i jej syna zamordowali brytyjscy agenci na polecenie rodziny królewskiej. BBC podało, że odmówił on zaakceptowania werdyktu.

W listopadzie ubiegłego roku sędzia Scott Baker orzekł, że wypadek nastąpił bez ingerencji sił z zewnątrz. Odrzucono tym samym podejrzenia, iż kraksę miało spowodować uderzenie tajemniczego białego fiata uno, rzekomo kierowanego przez jednego z paparazzich.

Księżna Diana zginęła 31 sierpnia 1997 r. w wieku 36 lat w wypadku samochodowym w tunelu koło mostu Alma w Paryżu, uciekając przez ścigającymi ją paparazzi. Razem z nią śmierć ponieśli jej przyjaciel Dodi al-Fayed oraz szofer Henry Paul. Wypadek przeżył jedynie ochroniarz.