Po fali krytyki i ostrzeżeń ze strony USA, ONZ i Korei Płd. Phenian, który zapowiedział, że wystrzeli rakietę dalekiego zasięgu, ogłosił, że nie zrezygnuje z tego planu. Głosy krytyki określił jako "prowokację wrogich sił".

Rakieta ma zostać wystrzelona, aby umieścić na orbicie okołoziemskiej sztucznego satelitę Kwangmyongsong-3. Według Pheinanu ma on służyć celom pokojowym. Start ma uczcić 100. rocznicę urodzin Kim Ir Sena, przypadającą na połowę kwietnia.

Na doniesienia z Korea Płn. zareagowały stanowczo Korea Płd., Japonia, Stany Zjednoczone i sekretarz generalny ONZ.

Mimo ostrzeżeń USA oraz apeli innych państw oficjalna agencja północnokoreańska KCNA poinformowała, że krytyka jest "mroczną" prowokacją "wrogich sił", dodając, że Korea Płn. ma prawo do pokojowego rozwoju w przestrzeni pozaziemskiej.

Phenian twierdzi, że wrogie mu siły "mylą się żałośnie", jeśli sądzą, że Północ zrezygnuje z planu wystrzelenia rakiety.

Rakieta Phenianu to pocisk balistyczny

Już w piątek media komentowały, że rakieta nośna satelity Kwangmyongsong to w istocie pocisk balistyczny dalekiego zasięgu, nazywany poza Koreą Płn. Taepodong. Jego wystrzelenie byłoby pogwałceniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, zakazującej Północy rozwijania potencjału nuklearnego i rakietowego.

Seul uznał, że "byłaby to poważna prowokacja zagrażająca bezpieczeństwu i pokojowi na Półwyspie Koreańskim i w północno-wschodniej Azji".

Rząd Japonii zapowiedział, że będzie "intensywnie namawiać Koreę Płn. do zaniechania startu satelity".

Korea Północna zgodziła się w lutym na moratorium na dalsze próby rakietowe i nuklearne, aby odblokować sześciostronne rozmowy rozbrojeniowe w zamian za amerykańską pomoc żywnościową.

Ostatni taki start odbył się przed trzema laty

Start rakiety z satelitą odbędzie się dokładnie po 3 latach od podobnego startu w kwietniu 2009 r., który spotkał się z powszechnym potępieniem, m. in. Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej. Zarzucano wówczas Phenianowi, że chce w ten sposób wypróbować swoje pociski dalekiego zasięgu.

Według Phenianu, satelita wszedł wówczas na orbitę okołoziemską i odtwarzał tam rewolucyjne pieśni. Eksperci amerykańscy i południowokoreańscy twierdzili, że nie było oznak, aby północnokoreański satelita opuścił atmosferę.