300 belgijskich wiernych zgromadzonych w kościele podczas pogrzebu nie doczekało się księdza. Ceremonię pogrzebową – zamiast niego – poprowadził jeden z członków kościelnego chóru. A co robił w tym czasie duchowny? Miał urlop...

Gdy w kościele w niewielkiej miejscowości we Flandrii trwał pogrzeb, ksiądz siedział... w knajpce obok świątyni i popijał kawę. Zrobił sobie wolne, choć jego współpracownicy obiecali wcześniej rodzinie zmarłego, że nabożeństwo poprowadzi ksiądz. W tej sytuacji ceremonię jednak musiała odprawić osoba świecka.

Wprawdzie w Belgii, z powodu braku powołań, bardzo często osoby świeckie – nawet kobiety – prowadzą nabożeństwa religijne i rozdają komunię, ale tym razem brak księdza podczas pogrzebu wyraźnie zaszokował flamandzką społeczność...