Opozycyjna kazachska gazeta "Głos Repuliki" twierdzi, że jej wydawca Danijar Mołdaszew został pobity, a później zaginął. W niedzielę w Kazachstanie odbędą się wybory prezydenckie. "Głos Repuliki" jest bardzo krytyczny wobec rządu prezydenta Nursułtana Nazarbajewa.

Jedyną rzeczą, którą wiemy, jest to, że on żyje - powiedziała o Mołdaszewie wiceszefowa gazety Oksana Makuszyna. W sobotę Mołdaszewa pobito przed jego domem. Napastnicy złamali mu rękę, zabrali dokumenty i kamerę. Po opuszczeniu szpitala wydawca nagle opuścił kraj mówiąc bratu, że jedzie na Ukrainę. W środę natomiast zatelefonował, by powiedzieć, iż jest na Białorusi. Od tamtego czasu nie ma z nim kontaktu - powiedział brat zaginionego Akszar.

Władze Kazachstanu wydały oświadczenie, w którym napisano, że Mołdaszew pojechał do Kijowa w sprawach osobistych i że dodatkowe dochodzenie nie potwierdziło domniemań, że został obrabowany i uprowadzony.

Gazeta Mołdaszewa publikuje artykuły o korupcji, łamaniu praw człowieka i przestępstwach urzędniczych. Władze co prawda nie zamknęły dziennika, lecz oskarżyły go o zniesławienie.

Pomimo znacznego rozwoju gospodarki i rosnącego poziomu życia w Kazachstanie rządy Nazarbajewa pozostają autokratyczne. Krytykowanie prezydenta jest zabronione i zagraniczni obserwatorzy nie uznali żadnych z dotychczasowym wyborów prezydenckich za wolne i uczciwe.

Analitycy są pewni, że rządzący krajem od ponad 20 lat 70-letni obecnie Nursułtan Nazarbajew zwycięży.