Po katastrofie kolejowej w greckim mieście Larisa w kraju wprowadzono trzydniową żałobę narodową. W zderzeniu dwóch pociągów zginęły co najmniej 43 osoby, a 57 zostało rannych. Premier Grecji Kyriakos Micotakis stwierdził, że przyczyną katastrofy był "przede wszystkim tragiczny ludzki błąd".

Do zderzenia składu towarowego z pociągiem pasażerskim doszło we wtorek późnym wieczorem 380 kilometrów od Aten.

Wielu z pasażerów, którzy znajdowali się w pociągu, to studenci, którzy wracali po długim weekendzie do domu. Według greckich mediów jest to "najtragiczniejszy wypadek kolejowy, jakiego Grecja kiedykolwiek doświadczyła".

 W środę na miejsce tragedii sprowadzono ciężki sprzęt, by wydobyć ciała ofiar ze zmiażdżonych wagonów.

Premier Grecji Kyriakos Micotakis zapowiedział, że w sprawie wypadku przeprowadzone zostanie pełne, niezależne śledztwo. Mogę zagwarantować jedną rzecz: znajdziemy przyczyny tej tragedii i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nic takiego już nigdy się nie wydarzyło - dodał premier. Zapewnił, że państwo nie opuści rodzin ofiar katastrofy.

Policja aresztowała zawiadowcę stacji z Larisy, który jest podejrzany o zaniedbania prowadzące do śmierci i ciężkich uszkodzeń ciała.

Grecki minister transportu podał się do dymisji

Grecki minister transportu Kostas Karamanlis podał się do dymisji; jak powiedział, rezygnacja ze stanowiska jest jego obowiązkiem i "mógł zrobić tylko tyle, aby uhonorować pamięć ofiar". Dodał, że bierze na siebie odpowiedzialność za "długoletnie zaniedbania" państwa.

Karamanlis podkreślił, że greckie koleje znajdują się w stanie, który jest niedopuszczalny w XXI wieku.

Główna koroner Larissy Rubini Leondari poinformowała, że identyfikacja ciał ofiar katastrofy będzie wymagała badań DNA, ponieważ ich szczątki są poważnie zmasakrowane.

Spośród 57 rannych, którzy zostali hospitalizowani, sześć osób leczonych jest na oddziałach intensywnej terapii.