Sześć osób zginęło w katastrofie śmigłowca, który w czwartek wpadł do rzeki Hudson w pobliżu dolnego Manhattanu w Nowym Jorku. Do tragedii doszło w czwartek późnym wieczorem czasu polskiego. Informację potwierdził burmistrz Nowego Jorku. Wśród ofiar katastrofy jest troje dzieci.
Sześć osób zginęło w katastrofie śmigłowca, który w czwartek wpadł do rzeki Hudson w pobliżu dolnego Manhattanu w Nowym Jorku - West Side Highway i Spring Street - poinformował burmistrz Nowego Jorku Eric Adams. Na pokładzie była pięcioosobowa rodzina turystów z Hiszpanii - dwie osoby dorosłe i trójka dzieci oraz pilot.
Do katastrofy doszło ok. godziny 15:17 czasu lokalnego. Śmigłowiec znalazł się prawie całkowicie pod wodą, odwrócony do góry podwoziem. CBS News poinformowała, że zgodnie z relacjami świadków uderzeniu śmigłowca w wodę w pobliżu tunelu Holland w Hoboken towarzyszył niezwykły huk. Były też doniesienia o częściach helikoptera w dwóch różnych miejscach.
Jednostki NYPD (policji nowojorskiej) z lotnictwa, portu, nurkowie i patrol odpowiedziały na wezwanie. Nasze pierwsze jednostki dotarły na miejsce zdarzenia w ciągu kilku minut. Nasi nurkowie NYPD weszli do wody wraz z personelem ratowniczym z FDNY (straży pożarnej), Port Authority (władz transportowych) i różnych agencji z New Jersey - wyliczyła komisarz NYPD Jessica Tisch.
Jak dodała, nurkowie NYPD wyciągnęli cztery osoby z miejsca katastrofy, a nurkowie FDNY wydobyli kolejne dwie.
Natychmiast podjęto działania ratunkowe na statkach na miejscu zdarzenia, a także na przyległym nabrzeżu. Cztery ofiary uznano za zmarłe na miejscu zdarzenia, a dwie kolejne przewieziono do lokalnych szpitali, gdzie niestety obie zmarły z powodu odniesionych obrażeń - wyjaśniła Tisch.
Wstępne dochodzenie prowadzi FBI.
Niebo nad Manhattanem jest zwykle zatłoczone zarówno prywatnymi samolotami rekreacyjnymi, jak i lotami komercyjnymi i turystycznymi. Manhattan ma kilka lądowisk dla helikopterów, które przewożą dyrektorów firm i inne osoby do miejsc docelowych w całym obszarze metropolitalnym.


