Kapitan statku "Bułgaria", który zatonął na Wołdze, wypływając w swój ostatni rejs, oszukał władze portu w Kazaniu: 10-krotnie zaniżył liczbę pasażerów. W katastrofie zginęło ponad 120 osób. Ratownicy wciąż wydobywają ciała z leżącego 20 metrów pod wodą wraku.

Według doniesień rosyjskich mediów, zaniżanie liczby pasażerów to powszechna praktyka, podobnie jak ukrywanie usterek. Meldunek kapitana zapisany jest w tzw. rejestrze dyslokacji. Przez radio mężczyzna podał, że na pokładzie znajduje się tylko 20 pasażerów. Nie zgłosił niesprawności jednego z silników i problemów z generatorem prądu, co potem uniemożliwiło radiotelegrafiście nadanie sygnału SOS.

Rosyjski dziennik Izwiestia pisze ,że członkowie załóg innych statków anonimowo przekonują, że to powszechna w Rosji praktyka, a kapitanaty portów nie mają żadnych możliwości kontrolowania statków. Natomiast ocaleli z katastrofy członkowie załogi zeznali, że kapitanowi nakazano wyjść w rejs, mimo problemów ze statkiem. Polecenie pochodziło prawdopodobnie od dzierżawiącej "Bułgarię" firmy.