Ponad 100 ludzi zostało rannych w silnym trzęsieniu ziemi, które w sobotę nawiedziło Japonię – takie informacje przekazała dzień później agencja informacyjna Kyodo. Wstrząsy w pobliżu prefektury Fukushima miały magnitudę 7,3.

Trzęsienie ziemi wystąpiło u wybrzeża Japonii, a jego hipocentrum znajdowało się na głębokości 55 km.

Japońska Agencja Meteorologiczna nie wydała ostrzeżenia o tsunami. Rząd ostrzegł natomiast, że w ciągu siedmiu dni należy spodziewać się silnych wstrząsów wtórnych.

Władze zapewniają, że w żadnej japońskiej elektrowni jądrowej nie zaobserwowano niepokojących anomalii.

Co prawda, w elektrowni Fukushima, zniszczonej 10 lat temu na skutek trzęsienia ziemi i tsunami, wylała się woda zgromadzona w zbiorniku wypalonego paliwa jądrowego, ale nie wydostała się poza obręb obiektu.

Premier Japonii Yoshihide Suga przekazał ponadto, że podczas porannego posiedzenia jego gabinet otrzymał informacje o wielu zniszczeniach, ale - co najważniejsze - nikt w trzęsieniu ziemi nie zginął.

Szef rządu wezwał Japończyków do zachowania czujności.

"Chcemy, aby ludzie szybko podejmowali działania, nie tracąc czujności, zwracając baczną uwagę na informacje dostarczane przez władze lokalne" - mówił.

Jak donosi Kyodo, po trzęsieniu ziemi prądu pozbawionych było przez jakiś czas około 900 tysięcy gospodarstw domowych w okolicach Tokio, ale do niedzieli awarie zostały usunięte.