W 16 z 31 prowincji Iranu trwają protesty po śmierci Mahsy Amini – podaje amerykańska rozgłośnia Głos Ameryki. Kobieta została zatrzymana przez policję ds. moralności, bo według mundurowych hidżab niedostatecznie zasłaniał jej włosy. Zmarła w ubiegły piątek w szpitalu.

Organizacje praw człowieka, cytowane przez AFP, poinformowały, że wskutek protestów zginęło dotąd sześć osób.

"Na nagraniach udostępnianych na mediach społecznościowych zarejestrowano we wtorek protesty w co najmniej 16 z 31 prowincji Iranu, co stanowi wyraźny wzrost w porównaniu z poprzednimi czterema dniami demonstracji" - napisano na portalu Głosu Ameryki.

Mahsa Amini została w ubiegłym tygodniu zatrzymana przez irańską policję ds. moralności w związku z nakryciem głowy, które zdaniem funkcjonariuszy niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Po zatrzymaniu kobieta zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu. Protesty rozpoczęły się w piątek pod szpitalem w Teheranie, krótko po potwierdzeniu zgonu 22-latki. Członkowie jej rodziny oskarżyli policję o przemoc wobec młodej kobiety, z kolei irańskie władze wskazały na jej problemy z sercem, które miały doprowadzić do zapadnięcia w śpiączkę. Według rodziny Mahsa nie cierpiała na żadne schorzenia kardiologiczne.

Dziś drugie w tym tygodniu przemówienie wygłosił najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei, dementując tym samym pogłoski o złym stanie swojego zdrowia. 16 września dziennik "The New York Times" poinformował, że na początku września Chamenei odwołał wszystkie spotkania i wystąpienia publiczne oraz pozostawał pod obserwacją zespołu lekarzy. Podczas środowego wystąpienia uhonorował weteranów wojny Iranu z Irakiem z lat 1980-88, nie wspominając przy tym o protestach wywołanych śmiercią Mahsy, pochodzącej z irańskiej prowincji Kurdystan.