Prosili o wsparcie organizacji charytatywnych, ale dostali też inne, osobliwe prezenty. Książe Harry i księżna Meghan dokładnie sprecyzowali, dla kogo miały być przeznaczone pieniądze darczyńców. Wyszczególnili siedem organizacji, które aktywnie wspierają.

To nie powstrzymało dyrekcji zoo niedaleko Sydney w Australii przed nazwaniem ich imionami pary misiów koala, ani australijskiego premiera Malcolma Turnbulla, który przesłał młodej parze dwa tradycyjne, australijskie kapelusze. Wpłacił też 10 tys. dolarów na konto organizacji, która nie widniała na książęcej liście.

Podobnie postąpił premier Kanady Justin Trudeau, wspierając lokalną organizację, wbrew życzeniom Harry’ego i Meghan.

Na pewno osobliwym prezentem dla nich był zestaw ekskluzywnych piór i długopisów spod znaku Jamesa Bonda, jakie otrzymali od prezydenta Francji Emanuela Macrona. Firma S.T Dupont od prawie 70 lat na zlecenie francuskich władz wysyła prezenty do Wielkiej  Brytanii. To z jej usług skorzystano w 1947 roku, z okazji ślubu Elżbiety II z księciem Filipem.

Zaskoczeniem dla Harry’ego i Meghan na pewno był prezent otrzymany od księcia i księżnej Lesotho - przystrojone podobiznami nowożeńców afrykańskie torby do gotowania bez elektryczności. Mogą przydać się na pikniku.

Jak zauważają komentatorzy, wszystkich przebiła swą szczodrością babka księcia Harry’ego. Brytyjska monarchini Elżbieta II przekazała nowożeńcom na własność wytworną rezydencję na terenie jej posiadłości w Sandringham, używaną niegdyś podczas polowań. Tego też nie było na liście sugerowanych prezentów.

(j.)