Francję zaczyna paraliżować drugi już w tym miesiącu 36-godzinny strajk generalny sektora publicznego. Stanąć ma połowa pociągów i część pojazdów komunikacji miejskiej w blisko 250 miastach. Związkowcy mają nadzieję, że tym razem zmuszą prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego do wycofania projektu reformy emerytur. Podniesienie wieku emerytalnego z 60 do 62 lat zostało już przegłosowane przez francuskie Zgromadzenie Narodowe.

Liderzy potężnych central związkowych podkreślają, że projekt musi zostać jeszcze poddany pod głosowanie w Senacie. Oprócz kolejarzy i pracowników komunikacji miejskiej strajkować mają również kontrolerzy lotów, pocztowcy, energetycy, nauczyciele, pielęgniarki, itd. W czwartek demonstracje odbyć się mają w blisko 250 miastach.

Dwa tygodnie temu przeciwko reformie emerytur protestowało na ulicach 2,5 miliona Francuzów. Tym razem związkowcy zapowiadają 3 miliony uczestników demonstracji. Stawiają również pytanie, czy Sarkozy może zignorować tak potężną falę protestów.