Powoli, ale poprawia się stan Felipe Massy. Brazylijczyk może już poruszać rekami i nogami. W sobotę kierowca Ferrari trafił do budapesztańskiego szpitala wojskowego po wypadku, do jakiego doszło podczas kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Węgier, dziesiątej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1.

Massa został uderzony w głowę przez metalowy element, który spowodował pęknięcie kości czaszki, uraz mózgu i przecięcie czoła. Po przewiezieniu do szpitala lekarze podjęli decyzję o operacji głowy. Po niej podłączony do respiratora 28-letni Brazylijczyk trafił na oddział intensywnej terapii.

Do wypadku doszło w końcówce drugiej części sobotnich kwalifikacji. Gdy Brazylijczyk zbliżał się do zakrętu numer cztery, nieoczekiwanie został uderzony w głowę przez metalowy element zgubiony przez jadącego chwilę przed nim rodaka Rubensa Barrichello z Brawn GP-Mercedes. Kierowca Ferrari stracił panowanie nad bolidem, wyjechał na pobocze i z prędkością ponad 200 kilometrów na godzinę wbił się w barierę ochronną ustawioną z opon.

Po wypadku brazylijskiego kierowcy na nowo ożyła dyskusja nad bezpieczeństwem w Formule 1. Być może jakimś rozwiązaniem byłoby osłonięcie kokpitów kierowców. Superwytrzymałe bolidy doskonale chronią kierowców, czego najlepszym dowodem jest wypadek sprzed dwóch lat Roberta Kubicy. Jednak głowy zawodników osłaniają tylko kaski. Rozwiązaniem problemu zajmuje się profesor Sid Watkins – szef międzynarodowej federacji ds. bezpieczeństwa i światowej klasy neurochirurg.

Wypadek Massy to nie jedyny incydent, do którego doszło w ostatnim czasie na torze F1. Podczas wczorajszego wyścigu na torze Hungaroring odpadło koło od bolidu Fernando Alonso. Zespół Renault otrzymał surową karę za stworzenie niebezpieczeństwa na torze. To tylko potwierdza, że FIA nie zamiata problemu pod dywan.