Międzypartyjna komisja ds. kultury, mediów i sportu działająca w brytyjskim parlamencie opublikowała raport dotyczący afery podsłuchowej. Na 85 stronach parlamentarzyści oskarżyli Ruperta Murdocha i jego syna Jamesa o świadome ignorowanie dowodów nadużyć, ukrywanie dowodów i udaremnianie działań zmierzających do wyjaśnienia nieprawidłowości w działaniu należących do koncernu mediów. Jak podkreślono, Murdoch nie powinien kierować mediami.

Raport jest druzgocący dla szefa News Corporation. Zdaniem komisji, Rupert Murdoch nie nadaje się na przewodniczącego międzynarodowej korporacji. Jak to określono, australijski miliarder pozostawał ślepy na praktyki, jakie stosowane były przez dziennikarzy w jego medialnym imperium. Brytyjscy konserwatyści, którzy utrzymują bliskie stosunki z koncernem Murdocha, odmówili zatwierdzenia raportu. Stwierdzili, że zawarte w dokumencie ustalenia są politycznie motywowane. Laburzyści i liberalni demokraci są odmiennego zdania.

Zarówno Rupert, jak i James Murdoch przeprosili publicznie za nadużycia, podkreślając jednak, że o nich nie wiedzieli. Winą za odkryte praktyki obarczyli dziennikarzy, a w szczególności byłego prawnika tabloidu "News of the World" Toma Crone'a oraz byłego redaktora tej gazety Colina Mylera.

Analitycy wskazują, że bardzo nieprzychylne stanowisko komisji może udaremnić koncernowi News Corp. przejęcie największej brytyjskiej telewizji satelitarnej BSkyB. Plany te wstrzymano w zeszłym roku po upublicznieniu afery podsłuchowej.

"NotW" przestał ukazywać się w lipcu zeszłego roku, gdy wyszło na jaw, że osoby w niej zatrudnione włamywały się do telefonów znanych osobistości czy ofiar przestępstw, by zdobyć informacje. Największe oburzenie wzbudził przypadek włamywania się do poczty głosowej telefonu komórkowego należącego do zaginionej dziewczynki. Na skutek takiego działania policja i rodzice myśleli, że dziecko żyje.