Ani Jarosław Kaczyński, ani Prawo i Sprawiedliwość nie mieli wyboru - napisał na swoich stronach internetowych brytyjski dziennik "Daily Telegraph". Gazeta wskazuje, że w katastrofie pod Smoleńskiem zginął nie tylko brat Kaczyńskiego, ale także czołowi politycy partii, co "pozostawiło Jarosława jako jedynego wchodzącego w grę polityka z nazwiskiem i rangą".

Podobnego zdania jest "Financial Times": Kaczyński był postrzegany jako jedyny potencjalny kandydat PiS-u zarówno z powodu bliskości z bratem, jak i z powodu tego, że robił co mógł, by w jego partii nie pojawili się przywódcy konkurencyjni wobec niego.

Obie gazety wskazują, że przed katastrofą sądzono, iż prezydent Lech Kaczyński będzie ubiegał się o drugą kadencję, choć sondaże wskazywały, że może doznać porażki w wyborach planowanych wówczas na październik tego roku. "Daily Telegraph" twierdzi, że wprawdzie PiS zyskał większe poparcie od czasu katastrofy z 10 kwietnia, ale Jarosławowi nie będzie łatwo wygrać. Dziennik zauważa, że w okresie, gdy Jarosław Kaczyński był premierem, w Polsce dochodziło do politycznych napięć, które mu się pamięta.

W ocenie "Financial Times'a" Jarosławowi Kaczyńskiemu, który był głęboko wstrząśnięty tragedią pod Smoleńskiem, Polacy współczują, jednak sondaże opinii sugerują, że faworytem w wyborach jest marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. "FT" przypomina, że przed katastrofą Jarosław miał złe notowania, co gazeta tłumaczy jego agresywnym językiem i wyraźnym pogorszeniem stosunków Polski z Rosją, Niemcami i UE w okresie, gdy był premierem. Kaczyński nie zdołał udowodnić swojej tezy, że Polska jest pod wpływem zakulisowej siatki złożonej z przedstawicieli przestępczego półświatka, dawnej komunistycznej agentury i biznesmenów - napisał "FT".

Z kolei BBC nie wyklucza, że katastrofa pod Smoleńskiem może przysporzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu wyborców, którzy zagłosują dla niego z osobistej sympatii i współczucia.