Duchowy i polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że siły USA są "głównymi podejrzanymi" o zamachy bombowe w Iraku, w których w tym tygodniu zginęły dziesiątki pielgrzymów z Iranu. Zamieszkany w większości przez szyitów Iran wielokrotnie powtarzał, że obecność amerykańskich sił w Iraku powoduje destabilizację w regionie.

"Głównym podejrzanym o tę zbrodnię i inne podobne do niej są amerykańskie siły bezpieczeństwa i wojsko" - powiedział Chamenei, odnosząc się do zamachów bombowych z czwartku i piątku. Irackie media cytowały jego wypowiedź, że "złe ręce i umysły" wprowadziły w Iraku "ślepy i niekontrolowany terroryzm".

Większość z 57 osób, które zginęły w samobójczym zamachu w Bakubie w czwartek, to Irańczycy, którzy pielgrzymowali do szyickich świątyń. W piątek dwie kobiety wysadziły się w powietrze w pobliżu szyickiej świątyni w Bagdadzie, zabijając 60 osób i raniąc wiele innych, w tym wielu irańskich pielgrzymów. Ataki te sprawiły, że zaczęto się zastanawiać, czy niedawny spadek przemocy w Iraku nie był tylko chwilowym spokojem.

Zdaniem ajatollaha Chamenei siły amerykańskie pod pretekstem walki z terroryzmem okupują islamski kraj, w którym zabiły dziesiątki tysięcy ludzi. "Wzrost trujących żniw terroryzmu w Iraku bezsprzecznie zostanie zapisany w amerykańskiej kartotece kryminalnej, a amerykańskie i izraelskie służby specjalne są głównymi podejrzanymi" - mówił.

Po zamachach Iran zamknął dla swoich obywateli dwa przejścia graniczne z Irakiem, a Chamenei oświadczył, iż oczekuje, że irackie władze zapewnią pielgrzymom bezpieczeństwo.