Fidel Castro po raz pierwszy przyznał publicznie, że kubański komunizm "nie działa". El Comandante przyznał to w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem Jeffrey'em Goldbergiem, którego zaprosił do Hawany.

Na spotkaniu dziennikarz zapytał go, czy komunistyczny model ekonomiczny wart jest przeniesienia do innych krajów. Model kubański nie działa już nawet dla nas - odpowiedział Castro.

El Comandante przyznał również, że niepotrzebnie wywołał kubański kryzys rakietowy w październiku 1962, który postawił świat na krawędzi wojny atomowej. Castro wzywał wtedy ówczesnego przywódcę ZSRR Nikitę Chruszczowa do użycia rozmieszczonych na Kubie sowieckich rakiet nuklearnych przeciwko USA, jeżeli Amerykanie zaatakują Kubę. To nie było wcale tego warte - miał powiedzieć według relacji Goldberga.

Castro skrytykował też prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada, za negowanie Holocaustu i inne antysemickie opinie.

Castro zwariował? - pytają eksperci

Wypowiedzi emerytowanego komunistycznego dyktatora, który zdaniem specjalistów wciąż decyduje o biegu wydarzeń na Kubie, wprawiły w zdumienie ekspertów w Miami, centrum kubańskiej imigracji. On albo zwariował, albo to starcza demencja. Nie wygląda to jak coś, co Castro by powiedział. Jeśli został zacytowany właściwie, to znaczy, że zdał sobie sprawę, iż marksistowsko-leninowskie rządy nie działają. Pytanie brzmi teraz: czy wprowadzi zmiany na Kubie? - powiedział dziennikowi "Miami Herald" ekspert z Instytutu Studiów Kubańskich na Uniwersytecie Miami, Jaime Suchlicki.

Castro jest w pełni władz umysłowych - twierdzi dziennikarz

Goldberg, który zrelacjonował rozmowę z Castro w kilku wywiadach radiowych i telewizyjnych w USA, powiedział, że wódz rewolucji, która zatriumfowała na Kubie na przełomie 1958 i 1959 r., jest w pełni władz umysłowych i pilnie śledzi wydarzenia na świecie.