Zaskakujące informacje napłynęły ze Stanów Zjednoczonych w sprawie Kamila L., znanego szerzej jako "Budda". Popularny youtuber został zatrzymany w związku z wykroczeniem drogowym.

W 2024 roku polskie służby zatrzymały dziesięć osób związanych z organizacją nielegalnych gier hazardowych. Wśród nich znalazł się Kamil L. ps. Budda, któremu postawiono zarzuty kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.

Po wpłaceniu 2 mln zł kaucji influencer opuścił areszt i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Sąd nie zakazał mu opuszczania kraju mimo toczącego się postępowania.

Kolejne zatrzymanie - tym razem w USA

Jak poinformował w piątek portal kr24.pl, "Budda" został zatrzymany w stanie Tennessee za nieprzepisową jazdę. Dodatkowo - jak przekazał serwis - amerykański urząd ds. imigracji i celników (ICE) oskarżył go o naruszenie warunków pobytu w USA. Po wpłaceniu kaucji w wysokości tysiąca dolarów "Budda" opuścił areszt.

Portal kr24.pl podał, powołując się na "źródła w polskim konsulacie", że polskie służby przygotowują wniosek o ekstradycję influencera do Polski. Doniesieniom tym zaprzeczył jednak rzecznik MSZ Paweł Wewiór, pisząc na platformie X, że "portal podał nieprawdę".

"Cytat z 'dyplomaty jest zmyślony'. #fakenews Ani sam zainteresowany, ani służby USA nie zwrócili się / nie informowali Konsulatu o tej sprawie. Nasza placówka nie ma też żadnych informacji ze strony polskich instytucji o 'ekstradycji'" - podkreślił rzecznik MSZ we wpisie.

"Buddzie" nie grozi deportacja

Głos w sprawie zabrał też prawnik "Buddy", dr Mateusz Mickiewicz. Opublikował on oświadczenie na Instagramie, w którym poinformował, że "wczorajsze zdarzenie wiązało się z udziałem w zlocie motoryzacyjnym".

"Zatrzymanie stanowiło konsekwencję wykroczenia drogowego, tzw. palenia gumy - zatrzymanych zostało łącznie 5 osób (wszystkie opuściły areszt)" - dodał. Prawnik wskazał, że "Budda" wpłacił tysiąc dolarów kaucji i nie grozi mu deportacja do Polski.