Brat papieża twierdzi, że nie wiedział o molestowaniu chórzystów z Ratyzbony

Ksiądz w wywiadzie dla "Passauer Neue Presse" przyznał, że początkowo również jemu w czasie prób chóru zdarzało się wymierzyć policzek chłopcom. Wtedy był to sposób reakcji na błędy albo świadome niewypełnienie obowiązków - powiedział. Jak dodał, cieszył się, że na początku lat 80. chłosta została całkowicie zakazana. Trzymałem się tego ściśle, czułem wewnętrzną ulgę - powiedział Ratzinger.

Chór z Ratyzbony to kolejna już niemiecka instytucja, w której seksualnie byli molestowani nieletni. Skala zjawiska jest tak duża, że rząd Angeli Merkel szykuje na kwiecień okrągły stół w tej sprawie. 23 kwietnia ma się odbyć spotkanie władz państwowych i kościelnych. Te ostatnie domagają się obecności również m.in. pedagogów, nauczycieli. Według Kościoła katolickiego rozmowy powinny dotyczyć prewencji, a nie rozliczania przeszłości.

Afera zaczęła się od szkół jezuitów - zakon ujawnił, że w latach 70. i 80. prawdopodobnie dwaj zakonnicy molestowali podopiecznych. Przez trzy tygodnie od ujawnienia tego faktu zgłosiło się grubo ponad stu ówczesnych uczniów.

W zeszłym tygodniu prokuratorzy przeszukali archiwa bawarskiej siedziby benedyktynów. W chórze katedralnym w Ratyzbonie miał panować system kar, połączony z pożądaniem seksualnym. Dwaj duchowni prawie pół wieku temu zostali podobno osądzeni, obaj już nie żyją.

Do nadużyć dochodziło jednak nie tylko w Kościele. Ostatni przypadek dotyczy świeckiej elitarnej szkoły, ze stuletnią tradycją. Od piątku zgłosiło się już prawie trzydziestu dawnych uczniów, obu płci, opowiadających o molestowaniu przez nauczycieli.Władze apelują by odpowiedzialne za zło instytucje choć finansowo odkupiły swoje winy, nawet jeśli minął termin przedawnienia. Politycy chcą też zmienić prawo by samo przedawnienie następowało później niż obecnie.