Piątą noc amerykańskie lotnictwo bombarduje Afganistan. Podobnie jak poprzednio, celem ataków jest stolica kraju - Kabul, a także Dżalalabad i Kandahar. Po raz pierwszy od rozpoczęcia kampanii samoloty Stanów Zjednoczonych pojawiły się dziś nad Kabulem także za dnia.

Nocne naloty wywołały za to pożar w składzie amunicji Talibów, ponieważ świadkowie mówią o serii potężnych eksplozji, które wstrząsnęły miastem po przelocie amerykańskiej eskadry. Mieszkańcy Kabulu liczyli, że dziś - z okazji muzułmańskiego święta - samoloty nie pojawią się nad ich miastem, ale z zapadnięciem zmroku zgasło światło i amerykańskie maszyny znowu zaczęły bombardowania. Tymczasem afgańscy uchodźcy, którzy dotarli do Pakistanu, twierdzą iż w nalotach zginął 10-letni syn oraz ojczym przywódcy Talibów mułły Mohammada Omara. Bomba spadła podobno na jeden z domów Omara w Kandaharze chwilę po tym, gdy mułła stamtąd wyszedł - członkowie jego rodziny byli w tym czasie w środku. Dwa dni temu USA informowało, że pierwszej nocy nalotów zginęli dwaj dorośli krewni mułły.

21:50