Białoruś wprowadza zakaz przewożenia koleją niektórych towarów z terytorium Litwy. To odpowiedź Mińska na wprowadzony przez Wilno zakaz tranzytu białoruskich nawozów potasowych. Decyzja białoruskich władz może stanowić utrudnienie dla polskiego koncernu naftowego Orlen. Prezes firmy Daniel Obajtek przekonuje jednak, że zakaz tranzytu ma być dla spółki neutralny, a paliwa będą transportowane na Ukrainę inną drogą.

W komunikacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi uściślono, że chodzi o "produkty ropopochodne, nawozy chemiczne i mineralne". Zakaz ma wejść w życie za cztery dni.

Wcześniej "ostrą odpowiedź" na wprowadzony przez Litwę od 1 lutego zakaz tranzytu białoruskich nawozów, produkowanych przez objęty sankcjami Biełaruśkalij, zapowiadali premier Białorusi Raman Hałouczenka i lider kraju Alaksandr Łukaszenka. Litewskie koleje poinformowały w styczniu Biełaruśkalij, producenta nawozów potasowych, o wstrzymaniu tranzytu od 1 lutego. Wcześniej rząd w Wilnie uznał kontrakt przewoźnika z białoruskim koncernem za "zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego". Biełaruśkalij znalazł się także na liście białoruskich przedsiębiorstw, objętych sankcjami USA.

W środowym komunikacie białoruskie MSZ nazwało działania władz Litwy "atakiem hybrydowym" w celu zadania strat gospodarce Białorusi.

Prezes Orlenu zapewnia: Jesteśmy bezpieczni

Zakaz przewożenia ropy z Litwy to utrudnienie dla polskiego koncernu naftowego Orlen, który w Możejkach, na Litwie posiada rafinerię. Stamtąd produkty były przewożone przez Białoruś na Ukrainę.

RMF FM dowiedziało się we władzach Orlenu, że paliwa będą transportowane na Ukrainę trasą alternatywną. Zakaz tranzytu ma być dla spółki neutralny. Będzie to możliwe dzięki niedawnemu zakupowi przez Orlen terminalu przeładunkowego w Mockavie.

To była decyzja bardzo odważna, którą podjęliśmy już półtora roku temu, widząc jaka jest sytuacja na Białorusi i wiedząc doskonale, że część rynku hurtowego mamy na Ukrainie. To jest terminal, który pozwala nam transportować paliwa w kierunku Polski i przez Polskę i pozwala nam z terytorium polskiego transportować paliwa na Ukrainę - powiedział prezes Orlenu Daniel Obajtek.

Omijamy Białoruś, jesteśmy zabezpieczeni w tym zakresie, że możemy nadal w tym kierunku transportować paliwa i podjęliśmy tę decyzję z racji tego, że zdawałem sobie sprawę, że sytuacja na Białorusi może być ciężka. Natomiast to, że posiadamy rynek również na Ukrainie i część produkcji z rafinerii Możejki nie tylko trafia na Litwę, Łotwę i Estonię, na teren polski, ale również tymi produktami zabezpieczamy również część rynku na Ukrainie - dodał.

Prezes Orlenu podkreślił, że "terminal w Mockavie jest bardzo perspektywiczny ponieważ m.in. posiada spory obszar ziemi".  

W związku z tym tam planujemy też inne inwestycje, które są takim okienkiem transportu również na terytorium Polski. On (terminal w Mockavie - przyp. red) zarówno miał zabezpieczać paliwa w kierunku Polski, ale ma też możliwość zabezpieczenia paliw i innych produktów w kierunku państwa ukraińskiego - podkreślił prezes Orlenu.

Pragę zaznaczyć, że część produkcji Możejek była drogą morską transportowana do Polski. Dzięki temu terminalowi mamy większą możliwość transportować paliwa w kierunku Mockavy, ale i Ukrainy i być bezpiecznym, omijać państwo białoruskie - zaznaczył.