Niezależny kandydat, wspierany przez Zielonych Alexander Van der Bellen wygrał niedzielne wybory prezydenckie w Austrii, uzyskując 50,35 proc. głosów. Minimalnie pokonał Norberta Hofera z prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (49,65 proc.).

Niezależny kandydat, wspierany przez Zielonych Alexander Van der Bellen wygrał niedzielne wybory prezydenckie w Austrii, uzyskując 50,35 proc. głosów. Minimalnie pokonał Norberta Hofera z prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (49,65 proc.).
Alexander Van der Bellen /PAP/EPA/FLORIAN WIESER /PAP/EPA

Agencja Reutera zwraca uwagę, że niewiele brakowało, aby na czele jednego z państw Unii Europejskiej stanął kandydat skrajnej prawicy. Eksperci są zgodni, że zwycięstwo Van de Bellena to pokonanie populizmu, ale zwracają również uwagę na bardzo dobry wynik kandydata skrajnej prawicy, co było wyrazem głosu społeczeństwa skierowanego przeciwko establishmentowi.
Hofer przyznał się do porażki w drugiej turze wyborów, dziękując swoim sympatykom. "Oczywiście jestem dziś smutny, bo chciałem się dla was zająć naszym wspaniałym krajem jako prezydent" - napisał Hofer na swoim koncie na Facebooku.

Chociaż lokale wyborcze zamknięto w Austrii w niedzielę o godzinie 17, nie można było jeszcze ogłosić rezultatów, ponieważ wyniki obu kandydatów były bardzo zbliżone. Do zliczenia pozostały setki tysięcy głosów nadsyłanych korespondencyjnie i to one de facto przesądziły o wygranej Van der Bellena.

Rezultaty obu kandydatów były tak bliskie, że nawet oni sami oświadczyli w niedzielę, iż z ogłoszeniem zwycięzcy trzeba poczekać do poniedziałku.

Przegraną kandydata skrajnej prawicy w wyborach w Austrii "z ulgą przyjął" premier Francji Manuel Valls. "Ulga, że Austriacy odrzucili populizm i ekstremizm. Każdy w Europie musi wyciągnąć z tego wnioski" - oświadczył Valls na Twitterze.

W depeszy gratulacyjnej prezydent Niemiec Joachim Gauck pogratulował Van der Bellenowi zwycięstwa, wyrażając nadzieję, że prezydent Austrii będzie jako "Europejczyk z przekonania" zabiegał o silną Unię Europejską.

Mimo zwycięstwa Van der Bellena, szef słowackiej dyplomacji Miroslac Lajczak wskazał na dobry wynik prawicowo-populistycznego kandydata, twierdząc, że "coś musimy robić źle". To kontynuacja pewnego trendu - powiedział Lajczak, który jest socjaldemokratą. Ludzie są rozczarowani tradycyjnymi, standardowymi partiami politycznymi. Naprawdę sądzę, że najwyższa pora, byśmy to przemyśleli, ponieważ najwyraźniej coś musimy robić źle - dodał.

Agencja Associated Press pisze, że nawet biorąc pod uwagę przegraną Hofera, jego dobry wynik odzwierciedla poparcie dla antyestablishmentowych partii w Europie, kosztem partii umiarkowanych. Ilustracją niezadowolenia wyborców ze status quo - pisze AP - jest także odpadnięcie w pierwszej rundzie wyborów w ub. miesiącu kandydatów socjaldemokratów i konserwatystów.
Czescy politycy ocenili, że wygrana Van der Bellena nad Hoferem jest pokonaniem populizmu - pisze agencja CTK. Nowemu prezydentowi wyboru pogratulował premier Bohuslav Sobotka z Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD), ciesząc się "na dobrą sąsiedzką współpracę". Minister ds. praw człowieka Jirzi Dienstbier (CSSD) również ocenił wybory pozytywnie, twierdząc, że ich rezultat "jest dobry nie tylko dla Austrii, ale całej Europy".

Szefowa austriackiego dziennika "Der Standard", Alexandra Foederl-Schmid, uważa, że o zwycięstwie Van der Bellena zdecydowali wyborcy, którzy chcieli za wszelką cenę powstrzymać prawicowego populistę Hofera przed zdobyciem fotela prezydenta.To było głosowanie przeciwko Hoferowi i dobitny sygnał przeciwko zwrotowi na prawo - powiedziała PAP Foederl-Schmid.

Eugeniusz Smolar z Centrum Stosunków Międzynarodowych ocenia, że choć funkcja prezydenta Austrii ma wymiar głównie ceremonialny, wynik wyborów prezydenckich w tym kraju ma znaczenie polityczne dla całej Europy. Porażka populistycznego kandydata to dobry sygnał - uważa Smolar.

Prezydent Austrii pełni głównie funkcje reprezentacyjne, choć ma uprawnienia aby rozwiązać parlament. Szef państwa jest wyłaniany w wyborach powszechnych od 1951 roku. Wszyscy wybrani od tego czasu prezydenci wywodzili się z Socjaldemokratycznej Partii Austrii (SPOe) lub Austriackiej Partii Ludowej (OeVP), bądź byli popierani przez jedno z tych ugrupowań. Prezydent Austrii wybierany jest na sześcioletnią kadencję.

(mn)