​Alar Karis, dotychczasowy dyrektor estońskiego Muzeum Narodowego i jedyny oficjalny kandydat w tegorocznych wyborach prezydenckich w Estonii, w poniedziałek objął urząd jako szósty prezydent w historii republiki. Karis wyszedł z inicjatywą zmiany procedury wybierania głowy państwa.

To nie jest pozbawione sensu debatować nad najbardziej racjonalną drogą wyboru prezydenta we współczesnej Estonii - podkreślił Karis w przemówieniu przed parlamentem, wskazując, że dwa ostatnie okresy wyborcze przyniosły społeczne "zakłopotanie i rozczarowanie", i to "nie z winy kandydatów".

Prezydent Estonii jest wybierany przez parlament oraz - w dalszej części procedury - przez komitet elektorów tworzony przez deputowanych oraz przedstawicieli samorządów.

Formuła ta wzbudza w ostatnich latach wiele kontrowersji. W ocenie lokalnych komentatorów ze względu na to, że w praktyce decydujący wpływ na wybór głowy państwa mają partie polityczne, ranga najwyższego urzędu uległa deprecjacji.

W tegorocznych wyborach - po raz pierwszy w najnowszej 30-letniej historii kraju (po upadku ZSRR) - zgłoszony oficjalnie został tylko jeden kandydat. Karis został poparty przez centroliberalną koalicję rządową. Inni, również deklarujący chęć startu, nie uzyskali wystarczającego poparcia posłów. Nie udało się to dotychczasowej prezydent Kersti Kaljulaid, mimo że cieszy się dużą popularnością - w sondażach ok. 35 proc. ankietowanych opowiadało się za jej reelekcją.

Karis wskazał, że decyzja, jak można by naprawić ten proces, należy do parlamentu: "czy to poprzez wybory bezpośrednie, czy poprzez zwiększenie roli komitetu elektorów, czy wcześniejsze rozpoczęcie procesu zgłaszania kandydatów".

W razie konieczności przedłożę projekt nowelizacji konstytucji - oświadczył nowy prezydent.

63-letni Karis, z wykształcenia biolog, chce położyć nacisk także na edukację. Inteligentny naród to jeden z moich ideałów - powiedział.

Odnosząc się do budzącej kontrowersje próby przełączenia całego systemu edukacji na język estoński, zwrócił uwagę na problem uczniów rosyjskojęzycznych w kraju, w którym dla co czwartego mieszkańca pierwszym językiem jest rosyjski. Wskazał, że choć publiczne placówki zapewniają bezpłatną naukę estońskiego, to w wielu przypadkach może ona nie być wystarczająca, a nie wszystkich rodziców stać na dodatkowe lekcje. Ta nierówność finansowa, już na początkowym poziomie, ma wpływ na późniejszą sytuację uczniów na rynku pracy - podkreślił.

Jako zwierzchnik sił zbrojnych Karis wskazał, że współczesnych wojen nie wywołują ostrzały artyleryjskie, ale "konflikty hybrydowe oraz cyberataki". "Los Estonii" - podkreślił - może zależeć od jej "dobrej reputacji na świecie, społecznej spójności oraz zaufania między ludźmi a państwem".

Estonio, życzę mądrości! - zakończył Karis.