Wznowienie negocjacji Unii Europejskiej z Rosją nie jest przegraną Litwy - oświadczył prezydent Litwy Valdas Adamkus. Jego kraj jako jedyny podtrzymał wczoraj w Brukseli sprzeciw wobec powrotu do unijnych negocjacji z Moskwą w sprawie nowej umowy o współpracy. Według agencji Reutera, powołującej się na unijnego dyplomatę, wznowienie rozmów mogłoby nastąpić już 25 listopada.

Prezydent Adamkus zaznaczył, że sprzeciwiając się decyzji o powrocie do rozmów z Kremlem, które zawieszono po wybuchu konfliktu na Kaukazie, Litwa pozostała wierna wartościom europejskim. Jego zdaniem, ostatecznie przegrały one jednak z pragmatyzmem i interesami handlowymi.

Valdas Adamkus nie zgodził się również z sugestią, że sprzeciw Litwy przyczyni się do postrzegania jej jako partnera niesolidarnego, z którym trudno się porozumieć. Zaznaczył, że nieformalnie pozycję Litwy poparło co najmniej 7-8 państw.

Ze sprzeciwu wobec wznowienia unijnych negocjacji z Rosją zrezygnował - wbrew stanowisku prezydenta Lecha Kaczyńskiego - polski rząd. Swoje poparcie dla rozmów wyraził na poniedziałkowym posiedzeniu unijnych szefów dyplomacji Radosław Sikorski. Przyznał wprawdzie, że Rosja nie wycofała się z Abchazji i Osetii Południowej, nie wypełniła więc warunków porozumienia pokojowego, ale jego zdaniem trzymanie się sztywno tego warunku oznaczałoby, że w ogóle nie doszłoby do dialogu Unii z Rosją. A to stwarzałoby zagrożenie, że Moskwa zaczęłaby zawierać dwustronne porozumienia z poszczególnymi krajami Wspólnoty, co dla Polski byłoby bardzo niekorzystne.