"Zrobiłem to na cel charytatywny i zebraliśmy trochę pieniędzy" - powiedział Christopher "Cam" Cameron, były brytyjski żołnierz, który chciał pobić rekord Guinessa i samotnie spędzić 60 dni na małej wyspie na Atlantyku. Po 32 dniach był jednak zmuszony wezwać pomocy.

"Wyspa", na której chciał mieszkać przez 60 dni Cameron, ma 30 metrów długości i 21 metrów szerokości. Wielkość wyspy pozwala ustawić na niej namiot. Jest ona oddalona od najbliższego brzegu o prawie 400 kilometrów.

Christopher Cameron chciał pobić rekord długości pobytu na wyspie i zebrać w ten sposób pieniądze na pomoc wojskowym - podaje The Guardian.

Po 32 dniach Cameron zmuszony był wysłać straży morskiej sygnał alarmowy, po tym, jak wzburzone fale o mało nie zmyły jego obozowiska do morza.

60-dniowy pobyt na "wyspie", który sobie wyznaczył, zapewniłby mu miejsce w Księdze Rekordów Guinessa.

Dotychczasowy rekord pobytu w tym miejscu wynosił 45 dni.