15- letni Giel z Belgii nie będzie mógł zostać tybetańskim mnichem. Przynajmniej nie od razu. W ostatniej chwili Belgijski sąd apelacyjny zabronił chłopcu wyjazdu do Indii, gdzie nastolatek chciał przez 15 lat pobierać nauki w buddyjskim klasztorze.

Wcześniej sąd zdecydował, że chłopak może polecieć do Tybetu. Zatrzymała go jednak policja dosłownie w ostatniej chwili, na lotnisku, gdy szykował się do odlotu. Sąd zażądał sprawdzenia warunków w jakich wychowywał się nastolatek.

Giel, który mieszka w niewielkiej miejscowości Sint-Laureins został wprowadzony w świat buddyzmu przez swoją matkę i jak twierdzi, mając już 6 lat chciał zostać mnichem. Jego matka opowiada, że płakał miesiącami, gdy okazało się to wówczas niemożliwe.

Władze belgijskie zainteresowały się sprawą przyszłego mnicha już następnego dnia po tym, jak prywatna telewizja VTM pokazała o nim reportaż.

15-latek miał zamieszkać w klasztorze w Indiach przy granicy z Tybetem, u podnóża Himalajów na wysokości 2400 m. Miał przyjąć imię Lobsang Nyima czyli "Słońce o dobrym sercu".

Giel uczył się już w Belgii tybetańskiego języka, w którym miał pobierać nauki kontemplacji, jogi i medytacji.