Wojsko przepuściło przez zasieki żubra, który od kilku tygodni próbował wrócić z Białorusi do stada w Polsce - poinformował 11. mazurski pułk artylerii. W takich sytuacjach rozgradzamy concertinę i wykładamy karmę, aby zanęcić zwierzę do przejścia - wyjaśniła wiceminister klimatu i środowiska Małgorzata Golińska.

11. Mazurski Pułk Artylerii im gen. J. Bema poinformował w piątek w mediach społecznościowych, że żołnierze z tego pułku od kilku tygodni próbowali przeprowadzić polskiego żubra, usiłującego powrócić do stada. Nadali mu imię "Maniek".

Dziś niekwestionowany król Puszczy Białowieskiej po miesiącu wabienia powrócił do swojej "rodziny" dzięki żołnierzom, którzy pomimo wykonywanych zadań obronnych przy granicy z Białorusią, cały czas monitorowali los "Mańka" - poinformowali wojskowi. Zamieścili też nagranie, na którym widać, jak zwierzę przechodzi przez granicę w miejscu, w którym przepuścili go przez zasieki.

Wiceminister klimatu i środowiska Małgorzata Golińska wyjaśniła PAP, że na granicy służby środowiskowe reagują na bieżąco w różnych sytuacjach.

Jeśli po białoruskiej stronie widzimy żubra, ale uważamy, że można go bezpiecznie przeprowadzić na stronę polską, to we współpracy z żołnierzami i funkcjonariuszami Straży Granicznej rozgradzamy concertinę, wykładamy karmę i próbujemy go zanęcić - powiedziała Golińska.

Przeprowadzone w piątek zwierzę, jak dodała, to jednak żubrzyca - więc raczej "Mańka".