Splamił mundur. Powinien odejść - mówią żołnierze, poruszeni zachowaniem generała Andrzeja Błasika wobec wdowy po generale Andrzeju Andrzejewskim, który zginął rok temu w katastrofie wojskowej Casy. Jak ujawniła w rozmowie z reporterem RMF FM Małgorzata Andrzejewska, generał Błasik zadzwonił do niej tuż przed rocznicą wypadku i prosił, by nie wypowiadała się w mediach na temat katastrofy.

Jak twierdzi Małgorzata Andrzejewska, wcześniej generał Błasik przez blisko rok nie odbierał od niej telefonów. Teraz, powołując się na przyjaźń z generałem Andrzejewskim, przekonywał wdowę, by namówiła córkę do niewypowiadania się w mediach o katastrofie.

Zachowanie generała Błasika potępiają żołnierze, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Paweł Żuchowski. Cytują Kodeks honorowy żołnierza zawodowego Wojska Polskiego i podkreślają, że Błasik złamał co najmniej kilka ważnych zasad. Jeden z punktów Kodeksu mówi bowiem: Żołnierz jest świadomy, że swoim postępowaniem zawsze reprezentuje państwo polskie i siły zbrojne. Nie dopuszcza się czynów, narażających na uszczerbek jego honoru i dobrego imienia wojska.

Kapitan Roland Zaczkowski, były dowódca kompanii specjalnej, mówi wprost: zachowanie Błasika jest niegodne żołnierza. Powinien zachować się honorowo. Powinien podać się do dymisji czy do dyspozycji swoich przełożonych - powiedział naszemu reporterowi:

Jak podkreślają żołnierze, zachowanie generała wstrząsnęło niektórymi wojskowymi. Stąd tak ostre słowa krytyki.

Samolot CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 roku w Mirosławcu. Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Rozbita Casa była jedną z dwóch najnowszych takich maszyn, eksploatowanych w polskich siłach powietrznych. Z ustaleń komisji wynika, że samolot był sprawny technicznie. Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy.