Rodziny ofiar katastrofy samolotu Casa twierdzą, że wywierano naciski, by nie rozmawiały z mediami o tragedii. Córka generała Andrzeja Andrzejewskigo, który zginął w katastrofie, twierdzi też, że - wbrew obietnicom MON - jej rodzina nie otrzymała po tragedii pomocy psychologicznej ani prawnej.

Kobieta utrzymuje poza tym, że dowódca sił powietrznych telefonicznie chciał ją powstrzymać przed mówieniem o sprawie. Generał Andrzej Błasik nie zaprzeczył, że dzwonił, by w związku z rocznicą nie wyciągać żadnych informacji o katastrofie Casy i o zachowaniu wojska względem rodzin ofiar.

Klaudyna Andrzejewska, której ojciec zginął pod Mirosławcem nie zamilkła i stawia pytania: Kto i czego tak bardzo się boi, że jest w stanie posunąć się do tak okrutnych rzeczy, jak straszenie pana Smyczyńskiego, czy próby nacisków na mnie i moją mamę, by nie udzielać się w mediach. Przecież minister Klich obiecał, że nie będzie żadnego zamiatania pod dywan - mówi Andrzejewska reporterowi RMF FM:

Informacje o telefonie trafiły już do prokuratury wojskowej w Poznaniu. Zeznania są analizowane przez prokuratorów. Rzecznik prokuratury, płk Zbigniew Rzepa nie wyklucza, że te zeznania, wraz z wcześniejszymi o informacjami zastraszaniu, mogą być tematem osobnego śledztwa.