Eksperci potwierdzili imię i nazwisko siódmej ofiary NKWD, której zwłoki spoczywają w Bykowni na Ukrainie. To posterunkowy z Jaworzna - Mikołaj Cholewa. Przed rokiem reporter RMF FM informował o odnalezieniu w podkijowskim lesie policyjnej odznaki z numerem 1293. Ustalanie jej właściciela zajęło kilkanaście miesięcy.

Początkowo tygodniami eksperci wertowali miejskie archiwa w Krakowie, bo wiadomo było, że policjant pochodził z przedwojennej Małopolski. Jednak dopiero po otwarciu kilka dni temu cmentarza w Bykowni, do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zgłosiła się rodzina z pytaniem, czy ich krewny także jest tam pochowany. Jak mówił Maciej Dancewicz z Rady, rodzina przesłała też zdjęcia. Był na nich posterunkowy Mikołaj Cholewa w policyjnym mundurze, a na kołnierzu przymocowaną miał odznakę z numerem 1293 - dodał.

"W Bykowni było bardzo mało przedmiotów należących do ofiar"

To wyjątkowe ustalenia, bo w Bykowni odnaleziono jedynie 7 przedmiotów, na podstawie których można było potwierdzić tożsamość ofiar NKWD spoczywających w podkijowskim lesie. Na odnalezionej podczas prac archeologicznych szczoteczce do zębów wyryte było imię i nazwisko Józef Łobaza. Na grzebieniach z kolei trzy nazwiska: Franciszek Strzelecki, Ludwik Dworzak i pułkownik Bronisław Sztradłowski. Znaleziono również nieśmiertelnik starszego sierżanta Józefa Naglika z Korpusu Ochrony Pogranicza. Natomiast w czasie prac archeologicznych prowadzonych jeszcze w 1989 roku sowieci natrafili na strzęp prawa jazdy Franciszka Paszkiela. Ostatnim znaleziskiem była właśnie policyjna blacha posterunkowego Mikołaja Cholewy.

Losy posterunkowego Cholewy

Na rozkaz KGP Mikołaj Cholewa wycofywał się z całą małopolską policją z Jaworzna na wschód. We wrześniu 1939 został zatrzymany przez bolszewickie bojówki i uwięziony w Horochowie. Tam ślad się urwał. Na podstawie innych dokumentów wiadomo, że więźniowie z Horochowa trafili potem do więzienia do Kowla, a wiosną 1940 roku mordowano ich w siedzibie NKWD w Kijowie. Ciała przewieziono do lasu w Bykowni.