Na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok skazał wrocławski sąd Wojciecha Ż, który w lipcu 2019 r. zaatakował paraolimpijczyka, reprezentanta Polski Rafała Mikołajczyka. Oskarżony w trakcie treningu niepełnosprawnego kolarza zepchnął go wraz z trójkołowym rowerem do rowu.

Dzisiaj wrocławski sąd uznał Ż. winnym zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok. Ż. został również zobowiązany przez sąd do naprawy wyrządzonej szkody poprzez wypłatę poszkodowanemu 12 tys. zł. Ma również zapłacić kolarzowi 8 tys. zadośćuczynienia.

Do zdarzenia doszło 12 lipca 2019 roku na drodze w gminie Żórawina pod Wrocławiem. Reprezentant Polski, medalista imprez międzynarodowych, Rafał Mikołajczyk trenował, przygotowując się do wrześniowych mistrzostw świata.

Zdaniem prokuratury, Wojciech Ż. jadąc autem osobowym podczas wyprzedzenia kolarza, zaczął używać sygnałów dźwiękowych, następnie wyprzedził pokrzywdzonego i zatrzymał się na jezdni przed kolarzem.

Jak wskazali śledczy w akcie oskarżenia, Ż. wysiadł z auta i w chwili gdy wymijał go niepełnosprawny rowerzysta, kopnął w prawe tylne koło roweru. W wyniku uderzenia - jak twierdzi prokuratura - kolarz wraz z rowerem stoczył się do rowu.

Poszkodowany doznał lekkich obrażeń ciała: otarć łokcia, przedramienia i podudzia. Natomiast warty 70 tysięcy złotych specjalistyczny rower został uszkodzony, a biegli wycenili wartość naprawy na ponad 46 tysięcy złotych.


Dwie wersje wydarzeń

W czwartek przed sądem Ż. nie przyznał się do winy. Mówił, że trąbił na kolarza, aby go ostrzec, że zbliża się samochód. Twierdził też, że sportowiec pokazał mu obraźliwy gest środkowym palcem i że wulgarnie się do niego zwracał. Według relacji Ż., nie kopnął on w koło roweru, a jedynie "wystawił nogę", aby - jak mówił oskarżony - obronić się przed jadącym na niego kolarzem.

Wojciech Ż. twierdził również, że kolarz sam się wywrócił po tym, jak go minął, kilka metrów dalej. Oskarżony powiedział też przed sądem, że według niego niepełnosprawny sportowiec zrobił to, aby dostać pieniądze.

Tej relacji zaprzeczył poszkodowany. Sportowiec mówił przed sądem, że Ż., jadąc za nim i go wyprzedzając, trąbił. Następnie oskarżony zatrzymał auto - jak mówił kolarz - na środku prawego pasa i wyszedł z niego. Według relacji Mikołajczyka, kiedy kolarz go wyprzedzał, oskarżony kopnął w prawe tylne koło roweru, co spowodowało, że wywrócił się on wraz z rowerem do rowu.

Sportowiec powiedział też, że nie mógł pokazać oskarżonemu gestu ze środkowym palcem, bo uszkodzenie kręgosłupa spowodowało, że nie rusza palcami.

Lokalne media podały, że oskarżony Wojciech Ż. to syn wójta gminy Żórawin.