Prezydent Ukrainy odniósł się eksplozji w Przewodowie na Lubelszczyźnie, gdzie we wtorek spadła rakieta. Wołodymyr Zełenski powiedział, że "nie ma wątpliwości, iż to nie była ukraińska rakieta". Wcześniej prezydent Andrzej Duda przekazał, że jest wysokie prawdopodobieństwo, iż była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.


Wypowiedź Zełenskiego zacytował ukraiński portal Suspilne. Prezydent Ukrainy powiedział, iż nie ma wątpliwości, "że to nie była nasza rakieta, albo nie nasze uderzenie rakietowe".

Według agencji Interfax-Ukraina, Zełenski w rozmowie z dziennikarzami powiedział także: Uważam, że była to rakieta rosyjska, biorąc pod uwagę zaufanie do raportów wojskowych.

Prezydent Ukrainy podkreślił, że Ukraina już od wtorkowego wieczora przekazuje partnerom wszelkie dane dotyczące eksplozji we wschodniej Polsce. Chcemy ustalić wszystkie szczegóły, każdy fakt - zapewnił.

Stanowisko ukraińskie jest bardzo przejrzyste: chcemy ustalić wszystkie szczegóły, każdy fakt. Właśnie dlatego potrzebujemy, by nasi specjaliści dołączyli do pracy śledztwa międzynarodowego i byśmy otrzymali dostęp do wszystkich danych posiadanych przez partnerów i do miejsca wybuchu - powiedział Zełenski w wystąpieniu opublikowanym na Facebooku.

Przywódca Ukrainy, który wypowiadał się w wieczornym wystąpieniu wideo, zapewnił, że dostęp do danych, którymi dysponuje jego kraj, jest otwarty.

Przekazujemy je partnerom już od nocy, od tych pierwszych godzin, gdy świat zaczął wyjaśniać, co się zdarzyło - mówił Zełenski. Przypomniał, że już w nocy rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą i złożył kondolencje z powodu śmierci obywateli polskich. Zełenski podkreślił, że przyczyną ich śmierci była agresja rosyjska.

Daniłow chce wspólnego śledztwa

Wcześniej w środę sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow powiedział, że Ukraina prosi o niezwłoczny dostęp do miejsca wybuchu rakiety w Polsce dla swych specjalistów. Daniłow podkreślił, że Ukraina opowiada się za wspólnym, jak najbardziej szczegółowym zbadaniem tego incydentu.

"Jesteśmy gotowi, by przekazać partnerom posiadane przez nas dowody rosyjskiego śladu. Oczekujemy też od partnerów informacji, na podstawie której wyciągnięto ostateczny wniosek na temat tego, że chodzi o rakietę ukraińskiej obrony przeciwlotniczej" - oznajmił szef RBNiO.

Zapewnił, że Kijów jest w pełni otwarty na wszechstronne zbadanie tej sytuacji i uzgodnienie wniosków na podstawie "całego zestawu posiadanych danych".

Eksplozja w Przewodowie

Wczoraj w Przewodowie w województwie lubelskim doszło do eksplozji w pobliżu suszarni zbóż, w wyniku której zginęły dwie osoby. Na niewielką miejscowość spadła bowiem rakieta.

Początkowo o atak oskarżano Rosję - wczoraj bowiem wojska rosyjskie przeprowadziły zmasowany atak rakietowy na ukraińskie miasta (największy od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny), niszcząc infrastrukturę krytyczną. Wstępnie uważano, że mógł to być "zbłąkany" pocisk lub też fragmenty zniszczonej rakiety.

Wersja zmieniła się po dokładniejszym zbadaniu incydentu. Prezydent Andrzej Duda przekazał, że jest wysokie prawdopodobieństwo, iż była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Według śledczych, pocisk to element systemu S-300, znajdującego się na wyposażeniu zarówno Rosjan, jak i Ukraińców.

Na miejscu eksplozji w Przewodowie dalej pracują śledczy, wspierani przez amerykańskich ekspertów. Teren jest skanowany techniką 3D - przekazał prokurator generalny Zbigniew Ziobro.